W środę, 23 listopada przypadały 89. urodziny Krzysztofa Pendereckiego – to już trzecie urodziny bez kompozytora. Świętowało je wiele orkiestr i wiele instytucji, a muzyka Mistrza brzmiała przez wiele dni w wielu miejscach. M.in. w Teatrze Wielkim w Warszawie, dokładnie w dniu urodzin, zaprezentowany został utwór: „Powiało na mnie morze snów. Pieśni zadumy i nostalgii”. Wykonawcami byli Iwona Hossa (sopran), Anna Bernacka (mezzosopran), Mariusz Godlewski (baryton) oraz Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego pod dyrekcją Macieja Tworka.
Koncert, który także transmitowała radiowa Dwójka, wypadł wspaniale. Bo też jest to świetny utwór, który powstał w 2010 roku, z okazji Roku Chopinowskiego. Początkowo Krzysztof Penderecki przyjmując takie zamówienie zamierzał skomponować poloneza na orkiestrę symfoniczną, ale zrezygnował z tego pomysłu. Zdecydował się napisać cykl pieśni na trzy głosy solowe z towarzyszeniem chóru i orkiestry symfonicznej. Sam wybrał wiersze polskich poetów, bo należy dodać, że Krzysztof Penderecki zawsze sam dobierał teksty do swoich utworów. Robił to zresztą doskonale, gdyż nie tylko miał zmysł dramaturgiczny całości, ale też interesował się poezją. W efekcie powstał wspaniały, trzyczęściowy, emocjonalny utwór, bardzo lubiany przez publiczność i wykonawców. Tytuł „Powiało na mnie morze snów…” – zaczerpnął Krzysztof Penderecki z poezji Tadeusza Micińskiego.
W pierwszej części, zatytułowanej „Ogród zaklęty” odnaleźć można m.in. wiersze Kazimierza Wierzyńskiego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Stanisława Korab-Brzozowskiego i Kazimierza Przerwy-Tetmajera. Część druga „Co mówi noc” wypełniona została wierszami Leopolda Staffa, Aleksandra Wata i Tadeusza Micińskiego. Kulminacją całości jest część trzecia, w której motywem głównym staje się wiersz „Fortepian Szopena” Norwida.
Słuchając tego „urodzinowego” wykonania myślałam o artystach. O Iwonie Hossie, wspaniałej śpiewaczce, dla której Krzysztof Penderecki pisał niektóre utwory, wiedząc, że potrafi zaśpiewać wysoko, poza skalą. Myślałam też o Macieju Tworku, dyrygencie którego Krzysztof Penderecki sobie wybrał i z którym pracował przez ostatnie swoje 20 lat. Dziś Maciej Tworek należy do najlepszych interpretatorów muzyki Krzysztofa Pendereckiego i to słychać za każdym razem.
Krzysztof Penderecki zmienił historię muzyki. Pierwszy stanął na czele polskiej awangardy i pierwszy od niej odszedł mówiąc, że „awangarda zdradziła muzykę”. Wiecznie zaskakiwał, wiecznie zadziwiał. Był inny, samotny w swych działaniach artystycznych. Wyznaczał sobie własne cele, niezależnie od tego, co się wokół niego działo. Wzbudzał zachwyty, ale i zazdrość. Borykał się często z niezrozumieniem, ale i z fascynacją i uwielbieniem. Jego twórczość już od ponad 60 lat ma wpływ na kolejne pokolenia twórców i wykonawców. Teraz, gdy nie ma go już z nami, dopiero zdajemy sobie sprawę jak wielkiego formatu był to człowiek. Teraz inaczej brzmi już nam jego muzyka, inaczej brzmią jego słowa.
Kilka lat temu Krzysztof Penderecki mówił mi w wywiadzie: „Dawniej, w Polsce pytano mnie jak zrobiłem karierę. Wymagano ode mnie abym się usprawiedliwiał, że odniosłem sukces. Kariera była czymś podejrzanym, pejoratywnym. Zmęczony tymi pytaniami przypomniałem sobie wypowiedź Hitchcocka, który na pytanie jak pan to robi, że pańskie filmy trzymają w napięciu, odpowiedział: zaczynam od trzęsienia Ziemi, a potem napięcie wzrasta. Stąd ja zawsze powtarzam: na samym początku posłałem na konkurs trzy utwory. Wszystkie kompozycje zdobyły nagrody: pierwszą i dwie drugie. Potem napisałem światowej sławy bestseller Tren, później Pasję, a następnie starałem się iść w górę i nie popuścić. Byłem zawsze tym pierwszym”.
Krzysztof Penderecki jest autorem 170 utworów, m.in.: symfonii, oper, oratoriów, koncertów i dzieł kameralnych, ponadto twórcą także muzyki filmowej i teatralnej, co ostatnio jest przedmiotem poszukiwań i badań, bo jak wiadomo do muzyki użytkowej nie przywiązywał wagi. Jego działalność została doceniona na całym świecie, czego najlepszym przykładem są tytuły doktora honoris causa przyznane mu przez ponad 30 uniwersytetów m.in. w: Rochester, Bordeaux, Waszyngtonie, Belgradzie, Madrycie, Poznaniu, Warszawie, Buenos Aires, Glasgow, oraz w Krakowie: Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Muzycznej.
Skoro jesteśmy przy Akademii Muzycznej, która nosi obecnie imię Krzysztofa Pendereckiego… W latach 90., Krzysztof Penderecki odbierając doktorat honorowy tej uczelni powiedział: "Trzeba mieć odwagę być sobą. Okres stagnacji, zatarcia się cech indywidualnych w sztuce nie może trwać wiecznie. Sztuka musi się odradzać. (...) A kto będzie przede mną sprawował przednią straż - pyta Karol Wielki w Pieśni o Rolandzie. To pytanie o przednią straż, o awangardę jest ciągle aktualne".