Ostatnie dni festiwalu " Muzyka w Starym Krakowie" należały do młodych. Studencki kwartet Ilum z krakowskiej Akademii Muzycznej, niedawno jeszcze studenci tej uczelni: skrzypaczka Maria Sławek i pianista Piotr Różański, ale już z imponującym dorobkiem koncertowym, odmłodzona wersja Rorantystów, czyli Królewscy Rorantyści i wreszcie koncert, który z pewnością pozostanie w pamięci słuchaczy, jako jedno z wydarzeń artystycznych festiwalu. Duet skrzypcowo-wiolonczelowy: Maria Stabrawa i Norbert Anger. Młoda skrzypaczka została gorąco przyjęta przez krakowskich melomanów, bo pamiętają doskonale jej ojca Daniela, który w naszym mieście rozpoczął karierę. Solista, kameralista, dyrygent, pierwszy skryzpek /od 1986 r.!/ Berliner Philharmoniker. Maria w genach ma niezwykłą, emocjonalną muzykalność i świetną technikę.

Prawdziwym objawieniem jest niemiecki wiolonczelista Norbert Anger. Urodzony w 1987 roku muzyk jest już w pełni dojrzałym artystą. Jestem przekonana, że dołączy do grona najwybitniejszych wiolonczelistów na swiecie. Zapamietajmy to nazwisko !

Wczorajszy wieczór festiwalowy był także z wiolonczelą w roli głównej - słuchaliśmy Iwana Monighettiego, niezmiennie od lat znakomitego, uduchowionego muzyka.

Dyrektor artystyczny Muzyki w Starym Krakowie w tym roku postawił na młodych artystów, proponując słuchaczom poznanie nowych talentów, ale to właśnie przywołuje wspomnienia. Studiowałam ze śpiewakami pierwszego składu Rorantystów /oczywiście zespołu reaktywowanego przez Stanislawa Gałońskiego, a nie tych powołanych przez Zygmunta Starego :-)/ i z Danielem Stabrawą. Dziś słucham jak śpiewają nowi Rorantyści i jak gra Maria Stabrawa. Pamiętam początek kariery Iwana Monighettiego, bo to Polska była dla niego pierwszym przystankiem do światowych estrad. Wszystko mija, wielka sztuka pozostaje. Ars longa, vita brevis.

Beata Penderecka