Parę dni temu premierę miała płyta Małgorzaty Malke, grającej na skrzypcach barokowych pochodzących z 1719 roku, będących dziełem francuskiego lutnika Claude’a Pierraya. Na krążku wydanym przez wydawnictwo CD Accord znajduje się 12 Fantazji na skrzypce solo Georga Philippa Telemanna. Nagrań dokonano w Muzeum Zamkowym w Pszczynie, historycznej rezydencji rodu Promnitzów, rodu dla którego Telemann pracował.
Muzyka zarejestrowana na tej płycie wciąga a jednocześnie przypomina mistrza, który był związany z Polską i który wiele zrobił aby polski styl komponowania stał się na równi znany i popularny z innymi modnymi wówczas w Europie. Friedrich Wilhelm Marpug niemiecki teoretyk muzyki, krytyk i kompozytor żyjący w XVIII wieku pisał: „Uznaje się tylko włoski i francuski styl pisania. Czy do tych dwóch stylów nie powinniśmy jeszcze dodać stylu polskiego, który stał się u nas znany dopiero dzięki panu Telemannowi (… i dalej) Mamy zatem trzy podstawowe style muzyczne: włoski, francuski i polski” („Der critische Musicus an der Spree”, Berlin 1750). Tak na marginesie Marpug, to bardzo ciekawa postać, nie tylko sam był kompozytorem i też wydawał podręczniki muzyczne, lecz przede wszystkim opisywał życie muzyczne tamtych lat. Był jednym z pierwszych krytyków dzieła Johanna Sebastiana Bacha, napisał wstęp do drugiego wydania Kunst der Fuge (1752), słowem: dzięki niemu wiele wiemy o muzyce tamtych czasów.
W tym roku mija właśnie 255 lat od śmierci Georga Philippa Telemanna, twórcy żyjącego w czasach Bacha, ale znacznie dłużej od niego (urodził się 4 lata wcześniej, zmarł o 17 lat później). W swoich czasach był on uważany za najwybitniejszego kompozytora niemieckiego obok Haendla; zresztą panowie się dobrze znali, niezwykle nawzajem się cenili i korespondowali ze sobą przez ponad 40 lat. Warto podkreślić, że muzyka Telemanna była niezwykle popularna, lubiana i ta popularność utrzymywała się kilkadziesiąt lat po śmierci kompozytora.
Dziś byśmy mogli powiedzieć – upraszczając bardzo – że Telemann był pewnego rodzaju połączeniem Bacha i Haendla. Z jednej strony był jak Bach choćby organistą w Nowym Kościele (obecnie kościół św. Mateusza) w Lipsku, gdzie założył Collegium Musicum dla młodzieży studenckiej, zaś z drugiej strony był wybitnym twórcą oper. Pozostawił w dorobku około trzech tysięcy dzieł, z czego wiele niestety zaginęło. Ale warto wiedzieć, że w spisie twórczości znajduje się m.in. : 12 roczników kantat kościelnych, 15 mszy, 46 pasji, 35 oratoriów, 50 oper, tysiąc suit orkiestrowych, koncerty, fugi i fantazje, z których dwanaście zarejestrowała Małgorzata Malke.
Skrzypaczka Małgorzata Malke zwraca uwagę, że w „pracy nad 12 Fantazjami Telemanna postanowiła podążać tropem polskich wpływów na jego twórczość, poszukując w nich śladów miłości kompozytora do polskiej muzyki.” Podkreśla także, że odnalazła w tych utworach dużo więcej, niż szukała – niezwykle ujmujące frazy, zarówno radosne w wyrazie, jak i pełne nostalgicznej zadumy.
Ciekawy jest ten polski wątek Telemanna. Warto przypomnieć, że przygoda kompozytora z Polską trwała cztery lata (1704–1708). Przez ten czas był kompozytorem nadwornym i kapelmistrzem na dworze hrabiego Promnitza w Żarach; stając się przez to częścią dworu magnackiego, na którym panował przepych i ceremoniał. Wiele tu się działo zwłaszcza w polityce i kulturze, gościły tu najlepsze zespoły baletowe i operowe a hrabia Promnitz na stałe utrzymywał kapelę, w której zatrudniał muzyków polskich, czeskich i niemieckich. Telemann często bywał w Pszczynie, podróżował też po Polsce zwiedzając np. Kraków i Warszawę, co pozwoliło mu poznać polską muzykę, nie tylko taneczną dworską, ale i ludową.
Teleman pisał: "Kiedy dwór po pół roku przeniósł się do Pszczyny do swojej górnośląskiej posiadłości, poznałem tam dobrze, jako też w Krakowie, muzykę polską i hanacką w jej barbarzyńskim doprawdy pięknie. W zwykłych karczmach grano ją na przywiązanych do ciała skrzypcach nastrojonych tercję wyżej i znacznie głośniejszych niż pół tuzina zwykłych skrzypiec, na polskich dudach, na puzonie kwintowym i na regale. W miejscach bardziej okazałych regału jednak nie było, za to więcej skrzypiec i dud: kiedyś doliczyłem się 36 skrzypiec i 8 dud. Aż trudno uwierzyć jak wspaniałe pomysły mają ci dudziarze i skrzypkowie, gdy fantazjują w czasie, kiedy odpoczywano od tańca. Ktoś uważny w ciągu ośmiu dni zebrałby tu pomysłów na całe życie. Tak wiele dobrego znajduje się bowiem w tej muzyce" - pisał Telemann w autobiografii opublikowanej w 1740 roku w Hamburgu.
Co prawda Fantazje na skrzypce solo wydane zostały w Hamburgu w 1735 roku, a wiec wiele lat po powrocie kompozytora z Polski do Niemiec, niemniej fascynacja kompozytora naszą muzyką trwała dłużej. Można to sprawdzić słuchając tej płyty. Zachęcam do tego zwłaszcza, że Małgorzata Malke, solistka i kameralistka, absolwentka AM w Katowicach, która studiowała też w Grazu i w Wiedniu sama w sobie jest już gwarantem tej osiemdziesięciominutowej muzycznej niezwykłej podróży. Należy przypomnieć, że ta artystka obecnie związana z Collegium Marianum w Pradze czy z Wrocławską Orkiestrą Barokową, jest jedną z założycielek słynnej {oh!} Orkiestry Historycznej.
Warto posłuchać!