Od lat 80. zeszłego wieku, tango tańczą się młodzi i dojrzali. Nie tylko w Buenos Aires, gdzie w halach sportowych popołudniami urządzane są milongi dla kilku tysięcy osób, ale także w Azji i we wszystkich krajach Europy, nawet w Szwecji i Finlandii. W wielu miastach, m.in. w: Nowym Jorku, Paryżu, Wiedniu, Berlinie, Tokio, Stambule, Warszawie i w Krakowie istnieją kluby, w których tańczy się wyłącznie tango. Dziś można powiedzieć, że tango jest wszędzie, a każdy naród dodaje do tego tańca coś od siebie.
Tango nie zostało wykreowane przez telewizję, czy macherów od kultury, nie jest modą, lecz wynika z naturalnej potrzeby człowieka, z tęsknoty za miłością, wspólnotą, jednością przeżywania. Ci, którzy tańczą tango mówią, że nie tańczą do muzyki, tylko tańczą muzykę. Bo tango to harmonia z muzyką i harmonia z partnerem. Jeśli się tę harmonię osiągnie czuje się ogromne zadowolenie.
Tango zrodziło się z tęsknoty, samotności, rozpaczy i nienawiści. Powstało na przedmieściach Buenos Aires w XIX wieku, gdzie mieszkali emigranci z Europy, którzy w Ameryce Południowej szukali pracy, pieniędzy i szczęścia. Wielu z nich znalazło tam jednak jedynie frustrację. I właśnie to rozczarowanie rzeczywistością odzwierciedlone zostało w tańcu. Z biegiem lat tango zmieniło swe oblicze. W tańcu zaczęto jeszcze wyrażać namiętność, uwodzenie, fascynację drugą osobą, pożądanie i niespełnienie.
Historia tanga jest szalenie ciekawa. Bo choć powstało w Argentynie, to dość szybko trafiło na parkiety niemal wszystkich sal balowych świata. Już w 1910 roku tango zostało rozpowszechnione w Paryżu. Taniec ten zyskał sobie tak wielką popularność, że tańczono go niemal we wszystkich kafejkach i barach. Przytulające się pary, wyuzdane figury tańca – tego biskupi Paryża nie mogli znieść. Tango zostało uznane za taniec nieprzyzwoity. Na nic jednak zdały się protesty biskupów. Popularność tanga rosła w tak dużym tempie, że papież zmuszony był stwierdzić, iż taniec ten, nie jest lubieżny. I dziś może uśmiechem historii jest fakt, że papież Franciszek pochodzi właśnie z Argentyny, ojczyzny tanga, a dokładnie z Buenos Aires i możemy być pewni, że rytm tanga ma we krwi.
Ten zmysłowy taniec, pełen erotyki, wymaga od tancerzy dużej sprawności fizycznej. Prawdziwe tango trzeba ćwiczyć przez wiele miesięcy, a często i lat. Ale wiele osób się na to decyduje. Znam grupę ludzi z Krakowa, którzy tańczą tango, jest wśród nich choćby znany fotograf Stanisław Markowski, który pojeździł po świecie i fotografował tango w wielu różnych krajach.
Pamiętam jak nie tak dawno temu, w Krakowie, w lecie w altanie na Plantach były organizowane milongi, które przyciągały nie tylko tancerzy ale także obserwatorów. Sama wielokrotnie tam stałam i patrzyłam, bo zatańczyć nie miałam odwagi.
Ale prawdziwe tango to nie tylko taniec, to przede wszystkim opowieść o życiu i miłości, którą doskonale wyraża muzyka. Najbardziej znanym przedstawicielem tanga był kompozytor argentyński - Astor Piazzolla. To on wprowadził tango do największych sal koncertowych, tworząc wiele niezapomnianych kompozycji. Do pisania tang, nakłoniła go paryska nauczycielka kompozycji - Nadia Boulanger, u której Piazzolla studiował. Skomponował ponad 750 tang, które są nie tylko samodzielnymi utworami, ale także łączą się w cykle, składają się na muzykę koncertową, filmową, teatralną, baletową.
Obecnie do fascynacji tangiem Piazzolli, przyznają się niemal wszyscy, także wielcy soliści klasyki m.in.: skrzypek Gidon Kremer, pianista Emmanuel Ax czy wiolonczelista Yo-Yo Ma.
Dziś nam się wydaje, że muzyka Piazzolli była z nami zawsze. Ale to nie prawda. W jej popularyzacji w Polsce dużą rolę odegrał Kraków, który pierwszy miał swoje środowisko muzyczne wykonujące utwory Piazzolli. Wszystko zaczęło się od organizowanego tutaj w latach 80. Festiwalu Gitarowego. Czesław Droździewicz – doskonały organizator, nauczyciel gitary i szef tego festiwalu – sprowadził do Krakowa muzyków z Argentyny, którzy znali Piazzollę i wykonywali jego utwory. I tak nie tylko muzyka ta w Krakowie zabrzmiała po raz pierwszy ale nuty pozostały, odbijane na ksero bardzo wątpliwej jakości. No ale były i mogliśmy grać utwory tego mistrza
Pamiętam Trio Revirado i Grzegorza Frankowskiego – ich pierwsza płytę, to była sensacja. A potem po wielu latach do nich dołączył genialny pianista Waldemar Malicki. To w wiele lat później na Festiwalu Tanga w Krakowie razem wystąpili na koncercie, który pamiętam do dziś. A interpretacje pięknego tanga Piazzolli „Vuelvo al Sur” cały czas mam w uszach.
Co dziś fascynuje w tangu? Waldemar Malicki wtedy powiedział mi, że: – Przede wszystkim treści poza muzyczne, to znaczy głęboka myśl o życiu, która temu tańcowi towarzyszy. A Grzegorz Frankowski podkreślał: - Fascynuje mnie klimat muzyki, melancholia, nostalgia, a jednocześnie pole do popisu dla muzyków w wyrażaniu ekspresji. W tangach Piazzolli jest miejsce na improwizację, na dobry aranż i niepowtarzalne brzmienie.
Tango zostało nazywane smutną myślą, albo intymną rozmową, lub wręcz kilkuminutowym romansem. Swój międzynarodowy sukces zawdzięcza nie tylko połączeniu latynoskiej duszy, europejskiej elegancji i afrykańskiego rytmu, ale także poczuciu, że możemy zakochać się w tym, co nas dzieli.