Przez całe lata wiedzieliśmy, że mieszkają w Polsce, że jest ich spora grupa, że przyjechali z powodów politycznych. Ale nie do końca wsłuchiwaliśmy się w powody, dla których zmienili kraj, zostawili domy, nie rozumieliśmy ich tęsknot i pragnień. Grecy w Polsce w czasach PRL-u. Znaliśmy kilka medialnych nazwisk, bo są bardzo muzykalni, kochają śpiew i taniec. Niektórzy z nas mieli szczęście mieć ich za sąsiadów, siedzieć w szkolnej ławce, bawić się na podwórku. To mógł być Dolny Śląsk, to mogła być Nowa Huta. Udało im się wtopić w nasz kraj, w nasze szkoły, w osiedla. Grecy tak jak niemal niezauważalnie przyjechali do Polski, tak zaczęli ją opuszczać po kilkudziesięciu latach. Najczęściej robiły to młodsze pokolenia, starzy pozostawali w Polsce. I nie mieli ojczyzny ani tu ani tam. Bo taki jest los emigranta, który kiedy już raz zdecyduje się zostawić ojczyznę to bywa , że do końca życia jej nie odnajduje.
Jak pisze we wstępie Hubert Klimko-Dobrzaniecki, on sam wychowując się na Dolnym Śląsku w małym miasteczku miał takich właśnie sąsiadów, a mali Grecy byli jego kolegami z klasy. I im te książkę autor dedykuje.

"Grecy umierają w domu" to bardzo nostalgiczna opowieść o greckiej rodzinie, którą los przywiódł do Polski, do małego miasteczka. Po dwudziestu latach dorastający w Polsce, dwujęzyczny syn wraca do Grecji, to on opowiada historię swoich rodziców. Dojrzewając, przechodząc przez różne kryzysy, próbuje odczytać przeszłość swojej rodziny. Aż w końcu na niewielkiej greckiej wyspie, znajduje miejsce do pracy i zaczyna pisać książkę. W ośrodku pracy twórczej dla pisarzy i tłumaczy odszukuje w pamięci drobne i ważne zdarzenia, rodzinne tajemnice i tradycje, atmosferę grecko-polskiego domu, smaki, zapachy, muzykę . Jest w tej książce dużo wspomnień i wzruszeń, jest też dużo anegdot i zabawnych historii. Matka chcąc dorobić do renty, wyszywa obrusy z kaszubskimi wzorami, bo greckie, mistrzowskie, nie znajdą klientów w Cepelii. Ojciec, nie mogąc usnąć bez głosu cykad, poszukuje ich w sklepie zoologicznym i znajduje "zamiennik". W siermiężnych siedemdziesiątych latach PRL-u greckiej rodzinie udaje się przygotowywać narodowe potrawy, zamieniając na przykład liście winogron na obłupane plastry cebuli.
Pięknie opowiedziana na dwóch planach historia prowadzi do odkrycia bolesnej prawdy. Tym finałem autor zaskakuje czytelników. Nie chciałam tego zaskoczenia, wolałabym, żeby ta opowieść miała inny, może tradycyjny, może tak samo nostalgiczny jak ona sama finał.

Barbara Gawryluk

Hubert Klimko - Dobrzaniecki, "Grecy umierają w domu". Wydawnictwo Znak 2013