Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

„Dziewczyna z igłą” walczyła w Cannes, teraz powalczy o Oscara – rozmawiamy z reżyserem filmu

W tegorocznym konkursie głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni znalazły się aż dwa filmy, które są oficjalnymi kandydatami do walki o oscarową nominację w kategorii najlepszego filmu międzynarodowego. Obok głośnego „Pod wulkanem” Damiana Kocura w sekcji znalazła się polsko-duńsko-szwedzka koprodukcja. „Dziewczyna z igłą” Magnusa von Horna. Film – doceniony przez światową krytykę – walczył już w tym roku o Złotą Palmę w Cannes. „Dziewczyna…” jest horrorowo – baśniowym studium zła osadzonym w Kopenhadze czasów pierwszej wojny światowej. Wydało mi się atrakcyjne włożenie niejednoznacznych psychologicznie i moralnie bohaterek w baśniowy świat moralnych kontrastów. Poza tym chciałem pobawić się horroem – mówił Tadeuszowi Markowi reżyser.

Tak okoliczności fabularne filmu przedstawiają organizatorzy gdyńskiego festiwalu: Karoline, młoda pracownica fabryki, stara się przetrwać w Kopenhadze tuż po pierwszej wojnie światowej. Gdy zachodzi w ciążę, traci pracę i jest pozostawiona sama sobie. Wtedy poznaje Dagmar – charyzmatyczną właścicielkę nielegalnej agencji adopcyjnej, pomagającej matkom znaleźć nowe domy dla ich niechcianych dzieci. Nie mając żadnej alternatywy, podejmuje u Dagmar pracę jako mamka. Kobiety nawiązują nić porozumienia, jednak świat Karoline rozpada się na kawałki, gdy odkrywa szokującą prawdę o swojej mocodawczyni.

Posłuchaj rozmowy Tadeusza Marka z Magnusem von Hornem

Tadeusz Marek: Zastanawiałem się przed naszym dzisiejszym spotkaniem, po co pokazuje się na ekranie kinowym zło. Odpowiadałeś sobie na to pytanie, przystępując do pracy nad „Dziewczyną z igłą?”

Tak, ale nawet wcześniej, w poprzednich filmach też dużo o tym myślałem. To bardzo ważne, by o tym jak odbieramy świat i jacy są ludzie opowiadać uwzględniając pełną złożoność. Jeśli nie „skomplikujemy” sobie zła i udawać będziemy, że to zero-jedynkowa sprawa, stworzymy sobie jakąś iluzję świata, która będzie choć będzie bezpieczna i wygodna, nie będzie prawdziwa. Będzie to kolejna bajka, którą opowiadamy sobie, żeby się poczuć lepiej.

Na zdjęciu od lewej: Magnus von Horn, Tadeusz Marek

Na zdjęciu od lewej: Magnus von Horn, Tadeusz Marek

Mówisz o bajce, a sam snujesz – być może lepiej byłoby użyć tego pojęcia – baśń. Taką baśń grimmowską. Taką, która ma u swoich podstaw zło. Jeśli się go dotknie, raczej nie sposób zasnąć.

Tak, coś w tym jest. Ale te baśnie też braci Grimm miały swoje miejsce w społeczeństwie, jego logikę i swoją symbolikę. Działają na podświadomość.

A Tobie po co była ta baśniowość? Ta czarownica sprzedająca cukierki i bestia z pięknym sercem?

Żebyśmy oglądali jakąś kreację, żeby nie robić filmu w pełni realistycznego. Żeby móc znaleźć formę, żeby opowiadać tę mroczną, straszną historię w oderwaniu od codzienności. Historia Karoline to historia bardzo aktualna, równie dobrze można byłoby ją osadzić we współczesnym nam świecie i nakręcić w kolorze. Ale myślę, że to byłoby za blisko nas i wątpię czy ktokolwiek chciałby taki film oglądać…

Pełnej rozmowy posłuchaj w podcaście.

Autor:
Tadeusz Marek

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię