Czy Józafat Dumanowski, zapomniany Ojciec Republiki, „widmowy tytan naszej historii”, jak pisze Wit Szostak, istniał naprawdę? Chyba nikt ze słuchaczy Radia Kraków nie ma już wątpliwości…

Radiowe słuchowisko, wspólne działo Jana Klaty i Sebastiana Majewskiego, dostarczyło niedowierzającym niezbitych dowodów. Otrzymaliśmy wspaniałe dzieło o charakterze dokumentalnym, w brawurowy sposób rozpisane na najbardziej klasyczne gatunki: literackie, muzyczne, teatralne, dziennikarskie. Nie zabrakło także materiałów wizualnych, choćby archiwalnych fotografii, choć rzecz dzieje się w radiu.

Audycja radiowa to oś konstrukcji całego słuchowiska : socjolożka Karolina Anna Bronowicka kompetentnie i wnikliwie przepytuje zaproszonych do studia badaczy, historyków, biografów i znawców tematu. Audycja w audycji, wspaniały wątek autotematyczny! A ponieważ temat jest gorący, a odkrycie sensacyjne, w sporach uczonych dojdzie do wyrazistej polaryzji stanowisk, a nawet… szarpaniny. Trudno się dziwić. W sprawach narodowej rangi emocje nierzadko biorą górę nad rozumem, vide oficjalne i nieoficjalne obchody 11 listopada na ulicach polskich miast.

„Dokument” Klaty i Majewskiego skonstruowany jest jak najlepszy serial HBO. Kilkunastominutowe (średnio) odcinki słuchowiska urywają się zawsze tam, gdzie kumuluje akcja – rusza pucz jenerałów, rumieńców nabiera płomienny romans Ojca Republiki zainicjowany na cmentarzu, ( gdyż miał on jak czytamy w „Dumanowskim” „predylekcję do nekropolii”), czy rozpoczyna się próba performatywnego czytania odnalezionego arcydramatu Korneliusza Zamorskiego „Marsz Józafata”. Oczywiście na scenie Teatru im. Słowackiego, ufundowanego przez Słowackiego.

Bogactwo i różnorodność radiowej narracji to z pewnością główny atut inscenizacji Jana Klaty w Radiu Kraków. Kto bywa na przedstawieniach tego reżysera w teatrze wie, że Klata to twórca wyjątkowo wrażliwy na dźwięk, reżyser muzyczny erudyta, którego dźwiękowe oprawy spektakli nie mają sobie równych. Aż dziwny jest fakt, że dotąd Klata nie reżyserował w operze!

W radiowym teatrze Klaty uderza też bogactwo form parateatralnych: w „Dumanowskim” usłyszeliśmy na przykład fragment audiobooka, zawierającego wzorowane na Dekameronie erotyczne opowiadanie D’Annunzia pt. „Przyjaciele”. Mamy odnalezione na płycie w archiwach BBC nieznane przemówienie marszałka Piłsudskiego – koronny dowód w debacie o roli i życiu zapomnianego bohatera. Jest wspomniana próba w teatrze i cały bukiet gatunków dziennikarskich: debata, relacja reporterska, reportaż. Prawdziwy majstersztyk to wiązanka przyśpiewek ludowych, ponoć wziętych z Oskara Kolberga, i zachowanych niestety w niezbyt dobrych stanie technicznym. Dla lubiących mistykę przygotował reżyser „ludzki głos na wieki zaklęty w murach” czyli rejestrację cudownego zjawiska akustycznego w jednym z krakowskich kościołów. Wielka tu rola naszych radiowych współtwórców „Dumanowskiego”: reżyserki radiowej Ewy Ziembli i realizatora dźwięku Wojtka Gruszki. Nie byłoby słuchowiska w tak niezwykłej formie, gdyby nie ich kreatywność.

Ale „Dumanowski” to nie tylko formalna zabawa, choć to właśnie ona stanowi o atrakcyjności słuchowiska. To misterna, koronkowa, szkatułkowa opowieść o budowaniu narodowego mitu – o jego warunkach, meandrach i dewiacjach. I wcale nie mam tu na myśli wizyt głównych bohaterów u świtezianek. W konstrukcji, czy raczej rekonstrukcji mitu prawda rywalizuje z fikcją, a śmiertelna powaga z humorem. Bezczelnym, niepoprawnym, szargającym świętości. Odświeżającym schematy i dającym do myślenia.

Ostatnia scena – Wielki Finał i scena pogrzebu – to dekonstrukcja mitu, jego obnażenie i demistyfikacja. Żyjący trup – Józafat Dumanowski – genialny Krzysztof Globisz mówi o nudzie, zmęczeniu i szaleństwie. A także aktorskiej grze, udawaniu i pozorach. I do końca nie wiemy już co jest prawdą, co udawaniem, grą, autentykiem, rzeczywistością.


Justyna Nowicka