Tylko jednego wieczoru licząca przeszło tysiąc sto osób publiczność nagrodziła owacją na stojąco widowisko muzyczne przygotowane przez Operę Krakowską w ramach tegorocznej edycji Letniego Festiwalu.
To widowisko to oczywiście jedno z najbardziej niezwykłych a zarazem popularnych dzieł muzyki symfonicznej XX wieku - „Carmina Burana” Carla Orffa.

Twórczą ideą tego niemieckiego kompozytora był tzw. Teatr totalny czyli synteza muzyki, śpiewu, poezji, tańca oraz gry scenicznej. I właśnie w tej konwencji została napisana "Carmina Burana" – kantata sceniczna na chór i głosy solowe - najwybitniejsze dzieło zmarłego w 1982 roku Carla Orffa . Tytuł utworu pochodzi od nazwy trzynastowiecznego zbioru świeckich pieśni i poezji, na podstawie których Orff skomponował swoją kantatę

Większość tekstów stanowią wiersze oraz pieśni o różnym charakterze, od moralitetów, poprzez frywolne piosenki miłosne, aż po utwory taneczne i biesiadne. Najsłynniejszym fragmentem jest pieśń "O Fortuna", rozpoczynająca i kończąca utwór, którą dziś wielu z nas zna nie bardzo nawet kojarząc z nazwiskiem kompozytora.

W widowisku Opery Krakowskiej na wawelskim dziedzińcu wzięło udział około 200 wykonawców – orkiestra wzbogacona o sekcję perkusyjną, poszerzony skład chóru i oczywiście soliści. Podczas piątkowego premierowego spektaklu jak zwykle zachwyciła swoim talentem Katarzyna Oleś- Blacha, Adam Sobierajski z przejęciem wykonał partię łabędzia przypiekanego na rożnie. W partiach solowych usłyszeliśmy również Adama Kruszewskiego.

Solistom w tym wielkim dziele symfoniczno oratoryjnym towarzyszyła orkiestra pod batutą Tomasza Tokarczyka oraz 80-osobowy chór, przygotowany przez Zygmunta Magierę . Żywiołową muzykę dopełnił balet w choreografii Emila Wesołowskiego oraz chorągwiarze z szybującymi w powietrzu flagami i tajemnicze tancerki ze Skrzydłąmi Izydy – czyli Gwardia Gryfa. Ten wrocławski zespół, zaproszony przez dyrektora Bogusława Nowaka to półfinalista ostatniej edycji programu „MAM TALENT”.

Całe to wielkie przedsięwzięcie zachwyciło krakowską publiczność. I nawet padający w piątek podczas spektaklu deszcz tego zachwytu nie umniejszył.


Katarzyna Pelc