Słuchacz Paweł mówi, że jadąc przez Gaj Zakopianką, można się pogubić. Kierowcy nie wiedzą, jakie ograniczenie prędkości obowiązuje. Jak dodaje pan Paweł, część znaków nie obowiązuje, bo jest zaklejona taśmą. Tej jednak czasem nie widać w mocnym słońcu, co powoduje kolejny problem.

Kacper Michna z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wyjaśnia, że na omawianym odcinku trwa przebudowa drogi i budowa wiaduktów. Kierowcy muszą liczyć się z ewentualnymi zagrożeniami i stąd  znaki z ograniczeniami prędkości. Z racji, że budowa przechodzi cały czas na nowy to etap, zmieniają się też ograniczenia. Stąd taka liczba i różnorodność znaków.

W każdym z tych miejsc obowiązuje tymczasowa reorganizacja ruchu i w każdym kierowcy muszą zachować szczególną ostrożność. Ta organizacja ruchu zmienia się z czasem, dlatego, że zmienia się zakres prac. Generalnie obowiązuje w tych miejscach różne ograniczenie prędkości - niekiedy do 50 km/h, niekiedy do 40 km/h

- mówi Michna.

Dodaje, że znaki, które nie obowiązują są zaklejane.

Stare znaki są przez nas zaklejane, żeby była jasna informacja, że one nie obowiązują. Pojawiają się nowe znaki

- wyjaśnia Kacper Michna.

Marcin Koczyba z redakcji motoryzacyjnej Radia Kraków komentuje, że znaków na omawianym odcinku jest zbyt dużo:

Znaki drogowe nie służą do ozdoby, tylko mają przenieść komunikat, mają o czymś poinformować, albo czegoś zabronić. W  tym przypadku znaki są nieczytelne i nie spełniają swojej roli, bo wygląda to jak jakiś Disneyland. Powinniśmy mieć jasność, jaka prędkość jest dozwolona

Znaki nieobowiązujące powinno zasłaniać się w inny sposób, a nie taśmą - dodaje Marcin Koczyba:

Nie róbmy tego jedną wąską tasiemką. Lekki wiatr i tego nie ma. Taki znak można skutecznie zasłonić czarnym workiem na śmieci, dobrze go okleić taśmą i jest po sprawie.

Wszystkim chodzi o to, aby było bezpiecznie. Jadąc więc zakopianką w Gaju na omawianym odcinku jedźmy wolno i zwracajmy uwagą na to, które znaki są zaklejone.