Audycja "Piosenki i inne piękne dźwięki", prowadzona przez Nowotarskiego w niedzielne popołudnia, była prawdziwą podróżą przez historię muzyki. Mieliśmy okazję cieszyć się starannie dobranymi utworami, a zestaw wykonawców, jak Tony Bennett, Frank Sinatra, Iggy Pop, Nat King Cole i Yves Montand, był świadectwem jego szerokiej wiedzy i niesamowitego wyczucia muzycznego.
Wacław Nowotarski nie tylko prezentował muzykę, ale również edukował. Jego audycje były pełne ciekawostek i informacji, które pozwalały słuchaczom lepiej zrozumieć kontekst i historię utworów oraz ich twórców. Wielu z nas nie zdawało sobie sprawy z waloru edukacyjnego tych programów, ale dzięki Nowotarskiemu mieliśmy okazję poznać muzykę i artystów z lat 40. minionego stulecia, którzy inaczej mogliby pozostać zapomniani.
- Ja Radia Kraków zacząłem słuchać od programów pana Wacława Nowotarskiego. Pamiętam upalną niedzielę kilkanaście lat temu, gdy wracałem z lotniska w Nowym Targu, skacząc po stacjach radiowych. Nagle zatrzymałem się przy wiadomościach Radia Kraków i potem usłyszałem sygnał audycji pana Wacława. Jak zacząłem tu pracować, miałem przyjemność i zaszczyt poznać pana Wacława. Niech państwa nie zwiedzie to, że pan Wacław to tylko postać od swingowych i starszych piosenek. Kiedyś zapytał mnie, co myślę o Rammstein. Absolutnie mnie wtedy zatkało. Nie jeden raz potrafił zaskoczyć. Większość utworów z lat 1946-1950 poznałem dzieki niemu. Dziękuję mu za to, że pokazywał nam historę muzyki przez utwory, których więszość z nas po prostu nie znała. Panie Wacławie, do zobaczenia w innym studiu - wspomina Tomasz Buszewski z redakcji muzycznej Radia Kraków.
Obdarzony wielką kulturą słowa i równie olbrzymią kulturą muzyczną, Wacław Nowotarski potrafił przenieść nas w magiczny świat dźwięków, które na długo pozostawały w naszej pamięci. Jego odejście jest niepowetowaną stratą dla wszystkich.
- Wacław Nowotarski to radiowiec, którego poznałem dawno temu. Charakteryzował się najlepszymi cechami redaktora muzycznego. Człowiek punktualny, przygotowany, konkretny. W tych audycjach nie było nigdy lania wody, żeby wypełnić czas. Przekaz był prosty, ale też bardzo interesujący. Każdy z nas chciałby umieć tak opowiadać słuchaczom o tematach przyniesionych do studia. Żeby być dobrym radiowcem, trzeba być też dobrym człowiekiem. Nigdy nie potrafiłem sobie wyobrazić sytuacji konfliktowych z panem Wacławem. Mógł czasem ponarzekać, ale tego nie robił. Widywaliśmy go jako człowieka uśmiechniętego. Wielki żal - wspomina z kolei Paweł Sołtysik