Groźny wypadek z udziałem samochodu i motocykla
Do wypadku, o którym mowa doszło w maju 2024 roku w miejscowości Bobin koło Proszowic. Dzień był słoneczny, ciepły, bez opadów deszczu. Jednym z głównych dowodów w tej sprawie jest nagranie z kamery zamontowanej na kasku kierującego motocyklem. Pozwoliło ono na odtworzenie zdarzeń. Na nagraniu widać jak kierująca samochodem wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, nie zatrzymuje się na znaku STOP i wjeżdża na drogę z pierwszeństwem. Dochodzi do zderzenia z motocyklem, którym jechał mężczyzna (kierujący) i kobieta (pasażerka).
- W wyniku tego zdarzenia kierowca doznał poważnych obrażeń ciała, które wyczerpywały znamiona stanu realnie zagrażającego życiu, natomiast pasażerka pojazdu doznała obrażeń, które naruszały czynności narządów jej ciała powyżej dni siedmiu. Jeżeli chodzi o kierowcę pojazdu, było to rozejście się spojenia łonowego miednicy, rozejście się stawu krzyżowo-biodrowego prawego oraz rozerwanie pęcherza moczowego. Te obrażenia ciała stanowiły chorobę realnie zagrażającą w życiu. Natomiast jeżeli chodzi o pasażerkę, doznała ona obrażeń w postaci obustronnych złamań nasad gałęzi górnych kości łonowych oraz gałęzi dolnych tychże kości, bez przemieszczenia - mówi rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie prokurator Oliwia Bożek-Michalec.
Prokuratura dodaje, że na początku kobieta kierująca samochodem była uznana za współwinną zdarzenia. Tak wykazała pierwsza opinia biegłych z zakresu rekonstrukcji zdarzeń. Jednak po otrzymaniu przez prokuraturę nagrania z kamery prokurator prowadzący Mariusz Kupczak stwierdził, że jedyną winną jest kierująca.
- Bardzo istotnymi w tej sprawie dowodami było nagranie z kamery, a także opinia biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków. Przy czym opinia ta z uwagi na treść nagrania zmieniła się. Początkowa opinia wskazywała, że kierowca motocykla przyczynił się do tego zdarzenia. Natomiast po ujawnieniu nagrań z tej kamery, biegły zmienił wnioski, uznając kierującą pojazdem za jedyną winną tego zdarzenia. Kierowca motocykla co prawda jechał trochę za szybko, natomiast niezależnie od tego jak by jechał, przy takim zachowaniu pani kierującej, nie miał możliwości uniknięcia wypadku drogowego - mówi Bożek-Michalec.
Zdaniem prokuratora prowadzącego, motocyklista miał ułamek sekundy na reakcję i nie miał szans, aby zahamować.
Akt oskarżenia
11 kwietnia 2025 roku Prokuratura Rejonowa Kraków-Nowa Huta skierowała do Sądu Rejonowego w Nowej Hucie akt oskarżenia w sprawie wypadku.
- Oskarżono panią o przestępstwo z artykułu 177 paragraf 2 kodeksu karnego i 177 paragraf 1 kodeksu karnego, w związku z artykułem 11 paragraf 2 kodeksu karnego. To jest spowodowanie wypadku drogowego, w którym pokrzywdzony odniósł poważne obrażenia ciała zagrażające na przykład życiu, tak jak jest tutaj w przypadku pana kierującego - mówi prokurator Oliwia Bożek-Michalec.
Przestępstwo, o którym mowa zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Oskarżona powinna stracić prawo jazdy? Prokuratura i sąd mają odmienne zdania.
Prokurator Mariusz Kupczak, który prowadzi tę sprawę, odebrał oskarżonej prawo jazdy. Jak mówi, zignorowanie znaku STOP dyskwalifikuje według niego kierowcę z ruchu drogowego. Zatrzymanie się na znaku STOP nazywa "podstawową regułą" która w tym przypadku została złamana. Prokurator zwraca uwagę na dobre warunki pogodowe w dniu zdarzenia, suchą nawierzchnię.
Obrona oskarżonej złożyła jednak zażalenie na decyzję prokuratora.
- Pani zażaliła się do sądu, bo takie przysługuje jej uprawnienie. Sąd uchylił to postanowienie o zatrzymaniu prawa jazdy - tłumaczy prokurator Oliwia Bożek-Michalec.
Sąd, oddając kobiecie prawo jazdy, stwierdził, że oskarżona nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa w komunikacji, oraz że jako kierowca nigdy do tej pory nie była karana za wykroczenia.
- Sąd stwierdził, że oskarżona nie stanowi zagrożenia bezpieczeństwa w komunikacji, więc trudno przesądzać, czy zostanie orzeczony wobec niej zakaz prowadzenia pojazdów, a co za tym idzie, czy należy jej zatrzymać prawo jazdy. Sąd patrzył nie tylko na przepisy naruszone przez panią, ale na całą historię jej – jako kierowcy. Posiada prawo jazdy od długiego czasu, nigdy nie była karana ani nie popełniła żadnego wykroczenia za kierownicą. Zdarzenie, o którym mowa, jakkolwiek straszne, było incydentalne - mówi sędzia Maciej Czajka, rzecznik do spraw karnych sądu okręgowego w Krakowie
Prokurator zajmujący się sprawą nazywa tę decyzję sądu "kontrowersyjną" i nie zgadza się z nią. Ponownie zatrzymał więc kobiecie prawo jazdy.
Sprawa będzie toczyła się w sądzie. Sąd w wyroku stwierdzi, czy kobieta jest winna wypadkowi i powinna ponieść karę. Wtedy też zapadnie decyzja, co dalej z prawem jazdy.
- Sprawa normalnie będzie się toczyła. Oczywiście będzie postępowanie dowodowe i w momencie wyrokowania sąd ostatecznie będzie musiał stwierdzić, czy to prawo jazdy jest środkiem koniecznym po to, żeby zabezpieczyć społeczeństwo przed panią oskarżoną jako potencjalnym sprawcą tego typu przestępstw. To znaczy, czy ona stanowi zagrożenie bezpieczeństwa w komunikacji wtedy, kiedy już przeprowadzi całe postępowanie dowodowe i będzie miał pełny materiał dowodowy. Wszystkie te decyzje, także obecna, mają charakter tymczasowy. Ostateczna decyzja w tym przedmiocie zapadnie w momencie wydawania wyroku - wyjaśnia sędzia Czajka
Nie wiadomo jednak kiedy zapadnie wyrok w sprawie wypadku.