Urzędnicy przyznają, że sprawa jest dość kłopotliwa, bo problemu stale psujących się ruchomych schodów nie udało się skutecznie rozwiązać od niemal 4 lat. "Na remonty schodów wydaliśmy już kilkaset tysięcy złotych. Ich ponowne uruchomienie to kolejny wydatek kilkuset tysięcy i duże prawdopodobieństwo, że za rok, dwa problem się powtórzy. Dlatego zdecydowaliśmy o wyłączeniu schodów, zleciliśmy opracowanie projektu przebudowy schodów, żeby wykonać zadaszenie. Chodzi o wyeliminowanie problemu, jak na rondzie Mogilskim" - mówi Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa, który odpowiada za ten mechanizm.
Na razie codzienność pasażerów podróżujących z często sporym bagażem jest trudna, a raczej ciężka. "To duży kłopot. Walizka jest ciężka. Dla starszych ludzi to trudne. Ruchome schody by się przydały. Rzadko jeżdżę, ale one długo nie działają. To przesada. Skandal. Miejmy nadzieję, że w tym roku to będzie. Już nie pamiętam, kiedy te schody działały" - podkreślają pasażerowie.
Zarząd Dróg zapewnia, że projektant kończy właśnie wielomiesięczne działania związane z przygotowaniem koncepcji zadaszenia i modernizacji wadliwego mechanizmu ruchomych schodów. Prace trwały długo, bo po drodze pojawiły się dość poważne przeszkody. Większość z nich udało się jednak przezwyciężyć.
- Ochrona konserwatorska to po pierwsze. Po drugie, pod schodami jest tunel tramwajowy. Też nie każda konstrukcja była możliwa. Ostatecznie projektant ustalił kształt zadaszenia. Będzie no tylko nad schodami ruchomymi. Projekt jest na ukończeniu. Na razie na realizację tego zadania nie znalazły się jednak środki w budżecie miasta - tłumaczy Michał Pyclik.
Urzędnicy szacują, że przy obecnych kosztach materiałów i pracy, na naprawę potrzeba około dwóch milionów złotych. Sprawie schodów od kilku lat przygląda się radny Łukasz Gibała. Kilka miesięcy temu zorganizował nawet happening, podczas którego wspólnie ze swoimi stronnikami pomagał pasażerom w noszeniu po schodach ciężkich bagaży. Jak mówi, miasto wystawia sobie fatalną wizytówkę.
- Naprawy mogą trwać krócej lub dłużej, ale naprawiać coś przez 4 lata to kuriozum. Jest dodatkowy problem. Te schody to wizytówka miasta. Duża część podróżnych jedzie koleją. Oni wychodzą z dworca i natykają się na te niedziałające schody. Jak ktoś przyjeżdża regularnie co kilka miesięcy i za każdym razie widzi te schody, co on sobie myśli o Krakowie? - podkreśla Gibała.
Jak podliczył radny, do tej pory podjęto 19 prób naprawienia schodów, wydając na to niemal 400 tysięcy złotych. Jak dotąd bez skutku. Gibała przypomina też, że podczas projektowania tego rozwiązania zapewniano, że mechanizm jest odporny na zmienne warunki atmosferyczne. Zarząd Dróg komentuje tę sprawę krótko. "Teoretycznie są odporne, w praktyce lepiej je zadaszyć. Obok schodów działa winda. Jak ktoś ma problem z przetransportowaniem bagaży, może skorzystać z windy. Nie jest tak, że odcinamy to w ogóle dla osób z ograniczoną mobilnością" - mówi Pyclik.
Pasażerowie zwracają jednak uwagę, że nieprzyjemny zapach i czystość wspomnianej windy, a raczej jej brak, skutecznie zniechęcają do korzystania z tego ułatwienia.