Prokuratura zarzuca podejrzanym, że dopuścili do użytkowania budynki bez wszystkim wymaganych dokumentów. Chodzi o pracowników Powiatowego Inspektoratu Nadzoru budowlanego, strażaka oraz rzeczoznawcę:
Na etapie dopuszczenie do eksploatacji tych budynków przedstawiono pewne dokumenty, które nie do końca były rzetelne
- mówi prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie.
Wydawały te osoby dokumenty, które oparte były albo o niepełny materiał, albo zawierały pewnie nieścisłości.
Niewykluczone, że w najbliższym czasie prokuratura będzie przedstawiać kolejne zarzuty, śledztwo będzie prowadzone do momentu, aż usłyszą je wszyscy podejrzani:
Do końca, do momentu, kiedy nie skierujemy aktu oskarżenia, nie możemy powiedzieć, że wykluczamy w ogóle jakąś wersję, ale dotychczas zgromadzony materiał dowodowy nie potwierdza tego, żeby ktoś podpalił te budynki.
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest złe działanie systemu gaśniczego, nieprawidłowo zamontowane regały z dokumentami i ich zbyt duże zagęszczenie. Sekretarz miasta Antoni Fryczek przekonuje, że ewentualne wnioski będą wyciągać dopiero z ustaleń ekspertów.
Na razie trwa odzyskiwanie dokumentów. Z 20 kilometrów bieżących wszystkich archiwaliów udało się uratować niespełna kilometr. 800 metrów zostało zamrożonych i one konsekwentnie są odzyskiwane.
Sam proces ratowania tych dokumentów będzie trwał ok. trzech lat. Wynika to głownie z możliwości przerobowych wykonawców.
Obecnie udało się rozmrozić i odnowić 100 z 800 set metrów bieżących dokumentów.
W pożarze utracono 95% archiwaliów. Sekretarz pytany, czy zdarzają się sytuacje, że są one potrzebne, przyznał, że to pojedyncze przypadki. Jednocześnie dodał, że z ich wiedzy obecnie nie utrudnia to wydawania decyzji i rozstrzygania zgłaszanych spraw:
Wydaliśmy wewnętrzną dyspozycję do wszystkich dyrektorów, wydziałów, jednostek, żebyśmy na tyle, na ile możemy, poszukiwali kopii różnych dokumentów, tak żeby, jeżeli strona się zwróci, to jednak próbować jej pomóc w tym stopniu najwyższym, jaki jest możliwy.
Przy okazji śledztwa pojawiają się zupełnie nowe wątki, które niekoniecznie mogą mieć związek z pożarem. Nieoficjalnie wiadomo, że śledczy ustalają, czy inwestycja w ogóle miała prawo powstać.