Sąd Okręgowy w Krakowie uniewinnił jednego z oskarzonych - prezesa firmy, która prowadziła prace w sąsiedztwie budynku - uzasadniając, że nie wiedział o tym, że jego wspólnik i kierownik budowy wyburzyli dom pod parking. Ci natomiast zostali skazani na grzywny: Filip A. w wysokości 60 tys. zł, a Marcin K. 8 tys.

O sprawie było głośno w całej Polsce. Właściciel działki Thomas Zieliński wrócił do miasta po kilkuletnim pobycie w Wiedniu i chciał wyremontować dom, ale na miejscu zastał tylko gruz. O nielegalną rozbiórkę mężczyzna oskarżył dewelopera, który tuż przy jego działce wybudował bloki.  
Sprawa ciągnęła się w sądach przez 6 lat.

Początkowo śledztwo zostało umorzone z powodu braku wykrycia sprawców. Właściciel odwołał się do sądu, który nakazał ponowne zbadanie sprawy. Ponowne śledztwo również zakończyło się umorzeniem – z powodu braku znamion czynu zabronionego.

Właściciel skierował więc subsydiarny akt oskarżenia do sądu. Może go wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie odmówi tego prokurator (po wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego).

Oskarżył w nim prezesa i członka zarządu spółki deweloperskiej oraz kierownika budowy o wdarcie się na działkę, składowanie materiałów budowlanych, wycięcie roślinności i drzew, ingerowanie w stan techniczny nieruchomości, usunięcie ogrodzenia, a wreszcie stopniowe i całkowite wyburzenie budynku i obniżenie gruntu o 1 m.