Mieszkańcy boją się przede wszystkim tego, że spokojna okolica zamieni się w teren przemysłowy. Są tam szlaki turystyczne, a stan dróg - patrząc na to, że mają tam jeździć ciężarówki - pozostawia wiele do życzenia. Nie ma nawet chodników. Największym problemem dla ludzi będą hałas i spora ilość pyłu. Stanowczo sprzeciwiają się oni planom reaktywacji kamieniołomu.
- Środowisko. Mamy las, świeże powietrze, ptaki, zwierzęta. To się liczy. Ludzie uciekają od smrodu i spalin. Wiele nowych domów się podbudowało. Analiza hałasu jest już nierzetelna. Będą tam pracowały maszyny dwa razy głośniejsze od wirnika helikoptera. Nagle na 10 metrach ze 127 decydebeli zrobi się 50 i będzie ok? - mówią.
Burmistrz Krzeszowic Wacław Gregorczyk podkreśla, że jeśli kamieniołom zacząłby działać, drogi się wyremontuje. Co do hałasu - jego zdaniem - nie będzie tak źle.
- Normy nie będą przekroczone. Uciążliwości dla mieszkańców nie będą tak duże. Jak będzie? Sprawdzimy tylko w praktyce. Zakłada się, że będzie tam obróbka kamienia w obiekcie zamkniętym - dodaje.
Mieszkańcy wskazują na jeszcze jedną rzecz. Ruch tranzytowy ma przebiegać niemal tuż obok pobliskiej tężni solankowej, a także budowanego ośrodka rekreacyjnego w Krzeszowicach. W planach jest jeszcze nowe sanatorium.
Pełnomocnik firmy, Stanisław Gastoł, zapewniał reportera Radia Kraków, że ruch ciężarowy będzie bardzo mały.
- Planowane nasze wydobycie to będzie około 160 tysięcy ton rocznie. Mieszkańcy skarżą się na hałas i drgania, bo obok jest eksploatowana kopalnia w Czatkowicach. Tam roczne wydobycie to 2 miliony 200 tysięcy ton. Jesteśmy w kilka rzędów wielkości niżej - mówi.
Pełnomocnik przekonywał też, że hałas na pewno nie będzie problemem dla mieszkańców.
- Całość procesu technologicznego, poza wydobyciem, odbywa się w zamkniętej hali chronionej akustycznie. To inny sposób. Będą używane piły linowe, które nie powodują hałasu. To zupełnie inna technologia - podkreśla.
Burmistrz Gregorczyk nie podziela jednak ani stanowiska mieszkańców, ani wizji inwestora co do pracy kamieniołomu. Ma zupełnie inny pomysł na wykorzystanie tego terenu.
- Można byłoby w tym obszarze uruchomić takie przedsięwzięcie, wzorując się na tym, co było dawniej. Widzimy tu formę warsztatu rzemieślniczego, gdzie poziom wydobycia jest niewielki. Wtedy uciążliwość i transport by się nie odbywał tirami. Ilości też byłyby mniejsze - proponuje.
W przypadku, kiedy właściciel będzie miał wszystkie potrzebne zgody, gmina będzie musiała dać mu koncesję na wydobycie kamienia. Jest szansa, że firma tym razem zgodę dostanie. Ma już pozytywne opinie Sanepidu i Wód Polskich. Obecnie czeka na decyzję środowiskową. Ta będzie gotowa w ciągu kilku miesięcy.