Zarabiamy niewiele więcej, niż zasiłków dostają nasi podopieczni

- usłyszał od pracowników MOPS-u reporter Radia Kraków. Jak podkreślają, zarobki części zatrudnionych w terenie, czyli pracowników odwiedzających potrzebujących, według nich niewiele przekraczają minimalne wynagrodzenie. Obecnie najniższa krajowa to 4 300 złotych brutto.

- Jeżeli pracownicy MOPS-u mający na utrzymaniu swoje rodziny liczą świadczenia socjalne, to już od paru lat wygląda to nieciekawie, bo te zasiłki to nie jest tylko jedno świadczenie. To są różnego rodzaju świadczenia z systemu pomocy socjalnej i Urzędu Miasta. Ludzie myślą, że to jest 500 albo 800 złotych, tymczasem my to wyliczamy i to bywa nawet kilka tysięcy złotych na miesiąc - mówi anonimowo jedna z pracownic krakowskiego MOPS-u.


Czara się przelała


W tym roku zatrudnieni w krakowskim MOPS-ie mieli otrzymać o 1 200 złotych brutto mniej dodatku z okazji Dnia Pracownika Socjalnego. To miał być pretekst do zwrócenia uwagi mediów na sprawę.

To, co się dzieje, to jawny brak szacunku dla nas jako pracowników terenowych. Pracujemy w wyjątkowo trudnych warunkach, w domach ludzi, którzy potrzebują pomocy - przekazuje inna z pracownic MOPS-u w Krakowie.

W zeszłym roku zatrudnieni w MOPSie dostali z okazji Dnia Pracownika Socjalnego dodatek w wysokości 4 700 złotych brutto. W tym roku - 3 500 złotych. Pracownicy krakowskiego MOPS-u domagają się przywrócenia poprzedniej wysokości.


"Oczekujemy spełnienia obietnic"

W związku z sytuacją, którą opisują, pracownicy MOPS-u apelują do prezydenta Krakowa o spełnienie przedwyborczych obietnic. Jak podkreślają, Aleksander Miszalski podczas kampanii samorządowej utrzymywał, że dla urzędników wdrożona zostanie między innymi coroczna waloryzacja wynagrodzeń, a ich pensje zostaną podwyższone i wyrównane z wynagrodzeniami na wolnym rynku.

W tej sprawie została założona internetowa petycja, pod którą do momentu publikacji niniejszego artykułu podpisało się ponad 260 osób.