"Zgnilec amerykański atakuje i doprowadza do śmierci larwy pszczół. Pszczoły czując, że larwa zamarła, chcą wyczyścić jej komórkę, ale w trakcie czyszczenia zarażają się bakteriami i choroba jest w stanie bardzo szybko się rozprzestrzenić" - opowiada pszczelarz Przemysław Szeliga.

"Jeśli wystąpi ognisko choroby na obszarze większym niż dwa powiaty, tak jest w tym przypadku, wyznaczony zostaje wokół niego sześciokilometrowy obszar, na którym obowiązują pewne obostrzenia. Z dużą ostrożnością powinno się przemieszczać rodziny przemieszczać rodziny pszczele i sprzety wykorzystywane w pasiekach. Nie można też organizować targów i wystaw związanych z pszczołami" - mówi Joanna Paździo, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego.

Jak tłumaczy Przemysław Szeliga, rodziny pszczele w zaawansowanym stadium choroby są uśmiercane, również po to by ukrócić stres robotnic, przez usypianie i spalenie. W przypadku wczesnego wykrycia choroby możliwe jest uratowanie pszczół. Pali sie wtedy tylko plastry z czerwiem, a rodzinę przesiedla do nowego ula, w międzyczasie poddając głodówce. Głodówka powoduje, ze pszczoły pozbywają się zmagazynowanego w swoich wolach zarażonego miodu i nie mogą nim nakarmić zdrowych larw. Miód zarażony zgnilcem nie jest jednak szkodliwy dla ludzi. Bakteria również. Choroba nie atakuje też innych owadów i zwierząt. Tablice informujące o tak zwanym "obszarze zapowietrzonym" zostaną zdjęte gdy inspektorzy weterynaryjni nie stwierdzą kolejnych zarażonych uli.


 

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.

 

 

 

(Katarzyna Maciejczyk/łk)