Ulica Kalwaryjska to jedna z głównych arterii starego Podgórza. Niestety słynie ... z nielegalnie umieszczanych szyldów i reklam. Ich ilość dawno już przekroczyła granicę dobrego smaku.
Coraz częściej o Podgórzu mówi się, że ma być "drugim Kazimierzem". Od pewnego czasu dzielnica otwiera się też na turystów, których przyciąga kładka ojca Bernatka, budynek Cricoteki i nadwiślańskie puby. Okolicą już dawno zajęli się miejscy aktywiści, między innymi w akcji "Ładne Podgórze". Niestety prośby skierowane do lokalnych przedsiębiorców pozostały bez echa. Ani konsultacje, ani obniżki cen na nowe, ładniejsze szyldy nie przyniosły pożądanych efektów.
Jak ocenia architekt Krzysztof Kozielewicz, jedynie twarde prawo może coś zmienić. "Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że ustawa odsyła do odpowiednich regulacji po stronie gmin, które będą musiały ustalić standardy zamieszczonych materiałów, gdzie reklamy będą mogły się znajdować, a także kwoty, jakie za reklamę trzeba będzie uiścić" - mówi Radiu Kraków Krzysztof Kozielewicz.
A za ustawienie reklamy wbrew prawu będą grozić wysokie kary grzywny. Przedsiębiorcy z Kalwaryjskiej narzekają jednak na nowe przepisy. Twierdzą, że dobiją one handel w krakowskim Podgórzu.
Na razie elewacje Kalwaryjskiej, ulicy typowo handlowo-usługowej, giną za nieestetycznymi, krzykliwymi szyldami jubilerów, kantorów i licznych sklepów z używaną odzieżą.
(Marcel Wandas/ew)/kp