- Prokuratura rejonowa w Krakowie-Śródmieściu Wschód umorzyła postępowanie wobec braku znamion czynu zabronionego - powiedziała w rozmowie z Radiem Kraków Bogusława Marcinkowska, rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie. Prokurator w pisemnym uzasadnieniu zwrócił uwagę na to, że kobieta dwukrotnie dała lekarzom pisemne oświadczenia i dodatkowo kilkukrotnie w rozmowie z nimi odmawiała leczenia.

- Dziwie się, że w takiej sytuacji lekarz w ogóle musiał tłumaczyć się z tego, że uszanował prawa pacjenta - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków Jerzy Friediger, szef okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Jak dodaje, uszanowanie woli chorego w takiej sytuacji gwarantuje Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Godności Ludzkiej z 1996 roku.

- Niestety, w Polsce wciąż ta konwencja nie została implementowana - mówi Friediger. "W takich sytuacjach prokurator nie ma wyjścia, musi wszcząć ostępowanie z urzędu" - mówi Bogusława Marinkowska. Jak dodaje, za każdym razem, kiedy przeprowadzana jest sekcja zwłok, przepisy nakazują prokuratorowi zajęcie się sprawą.

Jak dodaje Friediger, każdy lekarz wielokrotnie w swojej pracy spotkał się z pacjentem, który nie chciał być leczony. "Szczególnie trudne dla nas są przypadki, kiedy za chorego decyduje rodzina, np. w przypadku, gdy pacjent jest niepełnoletni. Na szczęście mamy wtedy możliwość uzyskania sądowego pozwolenia na ratowania zdrowia czy życia" - podkreśla Friediger.

"Prawo pacjenta do odmowy leczenia stoi ponad obowiązkiem lekarza do ratowania życia" - powiedział dziś w rozmowie z Radiem Kraków mecenas Michał Jaworski. Jak dodaje Jaworski, umorzenie śledztwa jest zrozumiałą decyzją. 

Ppodobna sprawa została już przesądzona przez sąd najwyższy w 2005 roku. Rozpoznawana była wtedy skarga osoby, która w sposób świadomy wskazała lekarzom, że w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia dla jej życia lub zdrowia, odmawia wykonania jakichkolwiek procedur medycznych, które byłyby związane z transfuzją krwi. W tamtym przypadku lekarze uzyskali zgodę sądu rejonowego i tę transfuzję wykonali. W dalszej procedurze skargowej sprawa trafiła do sądu najwyższego. Sąd przyznał tej osobie rację i orzekł, że pierwszeństwo ma prawo do samodecydowania.

 

 

 

 

(Karol Surówka/ko)