Treścią powieści jest wędrówka po Dublinie głównego bohatera, Leopolda Blooma, jednego, zwyczajnego dnia – 16 czerwca 1904 roku. Tytuł "Ulisses" nawiązuje do bohatera "Odysei" Homera, to łaciński odpowiednik Odyseusza. Powieść została po raz pierwszy opublikowana w Paryżu w dniu 40. urodzin Joyce'a, 2 lutego 1922 roku. W ciągu ponad 100 lat zyskała miano modernistycznego arcydzieła, jednego z najważniejszych tytułów XX wieku, najdoskonalszej, ale również najtrudniejszej powieści, jaką napisano.

- Jest to trudna materia, ale nie było tu takiej ambicji, by przekładać na teatr całą powieść. Nas interesowało wyciągnięcie historii trójki głównych bohaterów i zobaczenie, czym jest na scenie podróż wewnętrzna, czym jest strumień świadomości, monolog wewnętrzny – to, co Joyce rozwinął w literaturze i granic czego szukał – podkreślił podczas próby medialnej w środę reżyser spektaklu Michał Borczuch.

Na scenie spotykają się Leopold i Molly, czyli przeżywające kryzys małżeństwo w średnim wieku, oraz student i młody poeta Stephen Dedalus. Wszyscy mierzą się z poczuciem straty – Leopold i Molly stracili syna, mężczyzna jest też naznaczony żalem po samobójczej śmierci ojca, natomiast Stephan po śmierci matki. Temat żałoby, a także relacji między pokoleniami rodziców i dzieci stały się dla twórców głównymi tematami sztuki.

- Jednym z pierwszych momentów akcji fabularnej, kiedy wychodzimy z sytuacji monologowania wewnętrznego, jest pogrzeb. W zasadzie każda z postaci, która przewija się przez tę powieść, nosi tego dnia pamięć o zmarłych, Molly i Leopold o synu, Dedalusa nie opuszcza obraz matki na łożu śmierci. Jest więc pewna unia zmarłych i żyjących, żałoba staje się naturalnie częścią życia – zwrócił uwagę reżyser.

"Z drugiej strony ważne jest to spotkanie pokoleń, które czegoś od siebie chcą. Leopold chce usynowić Dedalusa, bo widzi w nim potencjał, a chciałby mieć syna, którego może wychować. Dedalus na pewno szuka przynajmniej na moment ciepłego miejsca. I to jak pokolenie 40-latków patrzy na młodych ludzi, co im możemy dać albo co oni mogą nam dać, czym się możemy wymienić – to też było tematem tej pracy" – dodał Michał Borczuch.

Krzysztof Zarzecki, który wcieli się w rolę Leopolda Blooma, wskazał także na takie tematy, jak skomplikowana relacja dojrzałej pary kobiety i mężczyzny, a także migracja.

- To, co mnie interesuje, to coś w rodzaju wewnętrznej i zewnętrznej migracji człowieka, nazywania rzeczywistości emigranta – powiedział Zarzecki.

"Leopold Bloom, syn emigranta, który musiał migrować ze względów politycznych, był obcy w tej rzeczywistości, w której się znajdował, tak samo jest ze mną. Jakkolwiek bym się chciał poczuć w jakimś miejscu dobrze, jeśli dam sobie chwilę na refleksję, czuje się tam wyobcowany. Wydaje mi się, że każdy przeżywa takie momenty, ale Joyce dał na tego typu refleksje Leopoldowi tyle stron, ile dał" – zauważył aktor.

Na scenie wystąpią Dominika Bednarczyk, Lidia Bogaczówna, Wojciech Dolatowski, Dominika Feiglewicz-Penarska, Karol Kubasiewicz, Martyna Krzysztofik, Magdalena Osińska, Dominik Stroka, Krzysztof Zarzecki.

Premiera "Ulissesa" w reżyserii Michała Borczucha odbędzie się w piątek 14 lutego na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.