Wszystkiemu winne jest rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego sprzed roku. Zakłada ono, że limit miejsc nie może być wyższy niż 2 procent w stosunku do liczby studentów z roku akademickiego 2009/2010.



To oznacza, że Uniwersytet Jagielloński powinien przyjąć około 25 tysięcy kandydatów - zamierza przyjąć 30 tysięcy. Jak informuje prorektor do spraw dydaktyki UJ - Andrzej Mania - uczelnia ciągle negocjuje z ministerstwem. Jak dodał - jest to na razie przepis bez sankcji - "My przyjmujemy studentów w legalny sposób, mamy do tego prawo. Ta decyzja ministerstwa przyszła do nas w ostatniej chwili, ta decyzja powinna być dużo wcześniej podjęta, nam wszystkim zabrakło tego czasu" - tłumaczy Andrzej Mania.

Uniwersytet Jagielloński uspokaja, że nie ma mowy o skreślaniu z listy studentów już przyjętych kandydatów. Jeśli Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie wyłoży pieniędzy na pokrycie kosztów kształcenia, to zrobi to uczelnia. Wśród uczelni, które odwołały się od decyzji ministerstwa w sprawie limitu miejsc znajdują się również Politechnika Krakowska i Uniwersytet Pedagogiczny.



(Aneta Regulska/jp)