Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Tragedia w Niepołomicach. Błąd dyspozytora

  • Kraków
  • date_range Piątek, 2012.12.14 07:20 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 01:56 )
Krakowskie Pogotowie Ratunkowe sprawdziło, co było przyczyną wysłania niewłaściwej karetki do nieprzytomnego mężczyzny w Niepołomicach.Z ustaleń dyrekcji placówki wynika, że błąd popełnił dyspozytor, który przyjmował zgłoszenie.

www.klaj.riven.pl


Do mężczyzny wysłano karetkę z Nowej Huty mimo, że chory mieszkał 250 metrów od lokalnej placówki pogotowia ratunkowego. Niestety mieszkaniec Niepołomic zmarł. Mogła to być wina nowego systemu dysponowania karetkami, wprowadzonego przez wojewodę małopolskiego.

Z ustaleń dyrekcji placówki wynika, że błąd popełnił dyspozytor, który przyjmował zgłoszenie. Wysłał on karetkę, która znajdowała się kilkanaście kilometrów od mieszkania pacjenta, podczas gdy inna stała nieopodal, w bazie w Niepołomicach. Dyspozytor podjął taką decyzję najprawdopodobniej dlatego, że w pierwszym ambulansie był lekarz. Jednak jak przekonuje Jarosław Gucwa z Instytutu Ratownictwa Medycznego - przy tego typu zgłoszeniach nie ma to znaczenia. Na miejsce jadą ci, którzy mają najbliżej.

Jerzy Miller - poranny gość Radia Kraków przyznał, że ta sprawa powinna być wyjaśniona przez szefostwo pogotowia i ewentualnie prokuraturę. " Przecież jak wszystkie karetki z najbliższej jednostki są zajęte i obsługują inne zgłoszenia to przecież nie przestaną kogoś ratować i nie przyjadą do pana. W związku z tym doniesienia, że ktoś zmarł bo przyjechała karetka zarejestrowana jako nie ta stojąca najbliżej. Traktuję to jako tanią sensację, która niestety budzi później utratę bezpieczeństwa, zwłaszcza u ludzi starszych, którzy częściej korzystają z usług pogotowia - argumentował wojewoda Jerzy Miller.

W Małopolsce od niedawna działa nowy system ratownictwa. Kraków i kilkanaście innych powiatów obsługuje jedna dyspozytornia. System budzi kontrowersje, ratownicy skarżą się, że nie zawsze działa tak jak należy. Jak ustalił reporter Radia Kraków Maciek Skowronek tym razem wszystko było w porządku. Obie karetki były widoczne w systemie.


Zapis porannej rozmowy w Radiu Kraków



Jacek Bańka: Panie wojewodo, zmarł mężczyzna w Niepołomicach, bo dyspozytor zamiast karetki z Niepołomic wysłał karetkę z Nowej Huty, pisze o tym dzisiejsza Gazeta Wyborcza. Winny jest ten nowy system ratownictwa medycznego, czy to błąd ludzki?





Jerzy Miller, wojewoda małopolski: Nie znam tego konkretnego przypadku, dlatego nie chcę tutaj ferować żadnych wyroków. Natomiast warto porozmawiać o zasadach działania tego systemu. Poprzednio, czekał pan na karetkę przyjeżdżającą z najbliższego miejsca, ale jeżeli wszystkie karetki wyjechały do zgłoszeń wcześniejszych, musiał pan czekać aż karetka wróci do swojego miejsca stacjonowania i dopiero pojedzie do pana. W nowym systemie jest inaczej. W nowym systemie przyjeżdża ta karetka, która może najszybciej przyjechać. Bo to, że ona jest dalej nie znaczy, że przyjedzie później. Przecież jak wszystkie karetki z najbliższej jednostki są zajęte i obsługują inne zgłoszenia to przecież nie przestaną kogoś ratować i nie przyjadą do pana. W związku z tym doniesienia, że ktoś zmarł bo przyjechała karetka zarejestrowana jako nie ta stojąca najbliżej. Traktuję to jako tanią sensację, która niestety budzi później utratę bezpieczeństwa, zwłaszcza u ludzi starszych, którzy częściej korzystają z usług pogotowia. Fakty dotyczące funkcjonowania tego systemu mówią coś innego. Po pierwsze krócej czekamy na rozmowę z lekarzem. Po drugie dyspozytor szybciej potrafi zadysponować karetkę, a po trzecie ta karetka naprawdę szybciej jest u pacjenta.



W Gazecie Wyborczej czytamy, że dom zmarłego mężczyzny znajduje się 250 m od lokalnego pogotowia ratunkowego .



- Może to jest prawda, znaczy prawdopodobnie tak jest. Tylko tu nie chodzi o to jak daleko jesteśmy od pogotowia ratunkowego, tylko czy tam była karetka, która mogła przejechać te 250 m. Jeżeli pojechała ta karetka 10 km gdzieś dalej to możliwe, że karetka, która najszybciej mogła przyjechać, była właśnie w Niepołomicach, bo przecież Niepołomice nie są daleko od Nowej Huty.



Panie wojewodo, jak pan zareaguje na taką sytuację, na tę historię?



- Tak jak w każdym wcześniejszym przypadku. Na szczęście ten system jest pod całkowitą kontrolą komputera. Wszystkie zdarzenia są zapisywane w pamięci komputera, kto co powiedział, jakie wydał polecenie. Łącznie z tym czy i kiedy samochód ruszył, czy jechał na sygnale, czy nie jechał na sygnale, kiedy przyjechał na miejsce. To wszystko jest w tym systemie zanotowane, dlatego nie ma żadnego problemu, żeby rozstrzygnąć jak było naprawdę, a nie jakie wrażenie mamy po przeczytaniu takiego czy innego artykułu.



To wydarzenie opisane w Gazecie Wyborczej pan zbada?



- Nie ja, dlatego że od tego jest najpierw krakowskie pogotowie ratunkowe, a następnie prokuratura, która jest od ustalania czy ktoś swoim zachowaniem naraził czyjeś życie na szkodę.



Takie przypadki opisywane nie budzą wątpliwości co do działania tego nowego systemu?



- W ramach tego nowego systemu, 30 razy dziennie wyjeżdża karetka poza obszar swojego normalnego funkcjonowania. I dzięki temu, że jedzie tak zwana nie swoja karetka, pacjent szybciej dostaje potrzebną pomoc i tak na to należy patrzeć. Przedtem było to po prostu niemożliwe, czekało się półtorej godziny bo nie miał kto przyjechać.



Panie wojewodo, uda się uratować rządową dotację na nowy szpital uniwersytecki?



- Ja bym nie w takich kategoriach rozmawiał. Na pewno Krakowowi potrzebny jest nowy szpital uniwersytecki, bo te które dzisiaj służą leczeniu już dawno nie powinny spełniać tej roli, które spełniają, ze względu na zakażenia wewnątrzszpitalne. Nie można przecież remontować starych murów, w których tkwi coś, czego się nie da pozbyć. Pytanie jest tylko kiedy wreszcie będziemy mieli nowy szpital.



Kiedy, panie wojewodo?



- Na szczęście nie jestem dyrektorem szpitala, na szczęście nie jestem rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego.



Dlaczego pan mówi, że na szczęście?



- Dlatego, że zadaje pan trudne pytanie. Ja miałem nadzieję, że już w tym roku będzie ten szpital, ale tę nadzieję miałem 5 lat temu.



Dlaczego to tak opornie wszystko idzie, panie wojewodo?



- Jak zwykle są dwie przeszkody. Pierwsza, o której jest głośno, to dyskusja o wycince drzew. I to nie jakiegoś parku narodowego, tylko samosiejek, które tam rosły i dzisiaj jest problem, który mam nadzieję powoli rozwiązujemy. Szkoda, że tak późno. Natomiast teraz jest problem finansowy. Dotacja z budżetu państwa wspomaga uniwersytet, natomiast nie jest jedynym źródłem finansowania. Senat uniwersytetu podjął decyzję o zaangażowaniu środków uniwersytetu w tą budowę, teraz jest pytanie w jakiej wysokości. Ale to jest już pytanie do senatu, do władz uczelni i na to pytanie odpowiedź musi paść.

A czy to nie jest tak, że szpital po prostu nie chce się wyprowadzić z ul. Kopernika?



- Pan mówi o emocjach. Oczywiście, że są takie osoby, które wolą pracować w kompleksie przy ul. Kopernika niż w Prokocimiu. Ale tutaj myślę, że musi przeważyć wzgląd bezpieczeństwa zakażeń, to nie jest kwestia czyjejś wygody tylko racjonalnego działania.



A pan rozmawia z przedstawicielami uniwersytetu, przedstawicielami ministerstwa?


- Miałem okazję przed kilkoma dniami gościć u siebie wiceministra zdrowia i władze uniwersytetu i to była dobra rozmowa, która zakończyła się ustaleniami, że czas na rozważanie wariantów się skończył i trzeba podjąć jakąś decyzję ostateczną.



Jakiej decyzji się pan spodziewa?



- Dobrej dla Krakowa, czyli musimy mieć nowy szpital. Decyzja o budowie.

Natomiast teraz o innej decyzji, decyzji przeniesienia szczątków żołnierzy radzieckich w Nowym Sączu. To przenoszenie konsul Federacji Rosyjskiej nazywa barbarzyństwem, co pan na to?



- Ja myślę, że pan konsul nie był poinformowany o szczegółach tego zamierzenia. Z tego co ja wiem ta wypowiedź wyprzedza podanie do publicznej informacji przygotowań i ja w ten sposób odczytuję tę wypowiedź. Polskie prawo, od lat 30-tych ubiegłego wieku mówi wyraźnie, że każda mogiła żołnierza, bez względu na to jaki mundur nosił podlega szczególnej ochronie. Ta ochrona jest w rękach państwa i zgodnie z prawem musi być chroniona. Dlatego powstały cmentarze wojenne, groby wojenne na cmentarzach komunalnych czy parafialnych. Ale są też groby w przypadkowych miejscach. Tak jak w przypadku Nowego Sącza, gdzie groby 6 żołnierzy są przy drodze, przy al. Wolności. W tym samym Nowym Sączu, przy cmentarzu komunalnym jest mogiła wojenna. Dlatego jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest przeniesienie tych grobów na cmentarz komunalny. Wszczęliśmy postępowanie, to postępowanie będziemy teraz spokojnie kontynuować, tak żeby przygotować ceremonię przeniesienia ze wszystkimi oznakami szacunku dla ludzkich szczątków. To nie chodzi o to, żeby coś zrobić szybko i po kryjomu, tylko żeby z zachowaniem szacunku dla osoby, która jest tam pochowana, przenieść jej szczątki na cmentarz wojenny.



Panie wojewodo, na koniec, krótko proszę, jest pan pełnomocnikiem do spraw zabezpieczenia górnej Wisły, chodzi o zabezpieczenia przeciwpowodziowe, co udało się zrobić w tym roku?



W tym roku mamy dwa sukcesy, po pierwsze około 100 mln złotych przeznaczono na konkretne prace przeciwpowodziowe. Tych projektów w sumie jest 113 i w niektórych miejscach społeczność lokalna może zauważyć, że ich bezpieczeństwo przeciwpowodziowe jest większe. Druga rzecz jest jeszcze ważniejsza. Trochę zmieniliśmy złe przyzwyczajenia, że kilku gospodarzy tego samego problemu bezpieczeństwa powodziowego zaczęło wreszcie pracować wspólnie i jest na dobrej drodze aby nie były to działania odcinkowe tylko żeby myśleć w kategoriach całej rzeki, od źródła do ujścia. Tak aby efektywność tych prac była większa i żebyśmy mogli mówić, że nie na kilka lat, a na 50 lat mamy ten problem rozwiązany.

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię