Sąd na jawnej części posiedzenia ogłosił tylko wyrok, w którym uznał Roberta J. winnym brutalnego zabójstwa Katarzyny Z., zdjęcia z niej skóry i zbezczeszczenia zwłok. Skazał mężczyznę na dożywocie.
- Działając z mieszanej motywacji, wynikającej z zaburzeń preferencji seksualnych o typie złożonym, o cechach sadystycznych i fetyszystycznych, z elementami nekrosadyzmu, fetyszyzmu nekrofilnego, zasługującej na szczególne potępienie, pozbawił życia Katarzynę Z., po czym dokonał zdjęcia znacznej powierzchni powłok ciała pokrzywdzonej - mówiła sędzia Beata Marczewska.
Robert J. wysłuchał wyroku ze spokojem. Na sali była również matka zamordowanej studentki, która w tej sprawie była oskarżycielem posiłkowym.
Robert J. został zatrzymany po blisko 20 latach śledztwa. "Dla matki Katarzyny Z. cały ten czas był oczekiwaniem na rozwiązanie sprawy. Teraz mamy moment kary i winy. To element zakończenia pewnego etapu jej życia, w zasadzie całego życia, które koncentrowało się wokół tej kwestii. Ten wyrok pozwoli jej zakończyć pewien istotny etap życia" - podkreślał adwokat Jan Znamiec, przedstawiciel matki zamordowanej studentki.
- Dla nas postanowienie sądu oznacza tylko tyle, że wyrok uniewinniający zostanie odłożony w czasie. To walka o niewinność tego człowieka. To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca. To zaledwie koniec początku. Już w tym momencie zapowiadam apelację - mówił obrońca Roberta J. adwokat Łukasz Chojniak.
Ustna część uzasadnienia wyroku nie była jawna, mimo sprzeciwu obrony i samego oskarżonego. - To oznacza, że poznali Państwo tylko jedną wersję wydarzeń, przygotowaną przez organy ścigania - mówił dziennikarzom obrońca Roberta J.. Postanowienie sądu nie jest prawomocne.
Robert J. od początku nie przyznawał się do winy, a sprawa była trudna i skomplikowana. Zajmuje pół tysiąca akt. Tylko akt oskarżenia spisano w czterech tomach.
Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. W ocenie obrońców Roberta J. prokuratorzy nie przedstawili jednak twardych dowodów a jedynie domniemania i poszlaki.
Robert J. został zatrzymany w 2017 roku przed swoim mieszkaniem na krakowskim Kazimierzu. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Według śledczych mężczyzna miał uprowadzić, więzić i torturować swoją ofiarę. Po zabójstwie rozczłonkował jej ciało i wyrzucił do Wisły. Tożsamość ofiary udało się ustalić dzięki badaniom DNA.