– To absurd. Kto pozwolił na to, żeby tak wielka karuzela stanęła obok jednego z najważniejszych zabytków w Małopolsce – grzmią mieszkańcy w mediach społecznościowych.
Nie brakuje również wątpliwości prawnych. Wielicki radny Bartłomiej Krzych skierował zapytanie do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krakowie. Otrzymał odpowiedź, że ustawienie karuzeli nie było uzgadniane z konserwatorem
To tak, jakbyśmy postawili taką karuzelę na Wawelu czy na Rynku Głównym w Krakowie. Rok temu w Zakopanem podobna konstrukcja została uznana za samowolę budowlaną
– przypomina radny.
Władze Kopalni Soli odpierają zarzuty. Tłumaczą, że teren pod diabelski młyn został wydzierżawiony prywatnej firmie, która samodzielnie uzyskała wymagane zezwolenia.
Przedsiębiorca musiał mieć wszystkie stosowne zgody. Urządzenie zostało odebrane przez Urząd Dozoru Technicznego, bo to jest kwalifikowane jako forma dźwigu
– mówi Agnieszka Wolańska, rzeczniczka kopalni.
Jak dodaje, opinia konserwatora nie była potrzebna, ponieważ karuzela ma charakter tymczasowy i zniknie do końca czerwca.
Pomimo wyjaśnień, część mieszkańców nadal obawia się o bezpieczeństwo i wizerunek zabytkowego obiektu. Na razie diabelski młyn działa i – jak zapowiadają władze kopalni – nie ma planów jego wcześniejszej likwidacji.