"Teraz w całej Polsce jest taki moment, że coraz więcej ruchów obywatelskich będzie to brało pod uwagę. Mamy takie sygnały. Warto zaproponować alternatywę. Czy inne ruchy będą chciały się w to włączyć? Od tego to zależy." - przekonywał Leśniak.

Leśniak ocenił również szanse Jacka Majchrowskiego w najbliższych miejskich wyborach prezydenckich. Jak powiedział, "Jestem pewien, iż prezydent Majchrowski mimo wszystko wygra te wybory. On nie będzie miał silnego, partyjnego kontrkandydata". Dodał też, że polityka w Polsce rozbija się o zasoby finansowe i to udało się jego inicjatywie przy okazji Igrzysk skontrować. "Za 1500 złotych zrobiliśmy kampanię, ale trudniej o to przy wyborach" - mówił Leśniak na antenie Radia Kraków.


Zdaniem inicjatora akcji Kraków przeciwko Igrzyskom, wynik referendum jest przede wszystkim głosem ludzi, którzy chcą być słyszani przez władze miasta. "Na poziomie samorządów od 2000 roku widzimy prezydentów, którzy startują 3,4 raz, jak w Krakowie, a to jest szkodliwe. Nie ma impulsu do działania i alternatywy. Ludzie w samorządach są pewni siebie. Wiedzą, że mogą dalej tak samo działać." - stwierdził Leśniak.



Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z Tomaszem Leśniakiem z inicjatywy Kraków Przeciwko Igrzyskom.

Jacek Bańka: Co dalej z tym kapitałem społecznym i inicjatywą Kraków przeciwko Igrzyskom?

Tomasz Leśniak: Na pewno trzeba brać pod uwagę to, że sprawa Igrzysk łączy wiele różnych środowisk. Ja sam wywodzę się ze środowiska lewicowego. Będzie trudniej współpracować w przyszłości z niektórymi osobami. Mamy kilka pomysłów. Najbliższy projekt to zaangażowanie w budżet obywatelski w Krakowie. Będziemy do tego zachęcali. Zgłosimy także projekt związany ze sportem masowym.

J.B: Bierze pan pod uwagę start w wyborach samorządowych?

T.L: Teraz w całej Polsce jest taki moment, że coraz więcej ruchów obywatelskich będzie to brało pod uwagę. Mamy takie sygnały. Pytanie jak skuteczniej realizować postulaty. Czy spoza rady miasta, pozostając ruchem, który lobbuje za rozwiązaniami? Czy jest wola środowisk, żeby stworzyć projekt, który ma całościową wizję miasta? Mi się wydaję, że w radzie miasta odtwarza się konflikt PO – PiS i to hamuje rozwój. Warto zaproponować alternatywę. Czy inne ruchy będą chciały się w to włączyć? Od tego to zależy.

J.B: To nie sam Kraków przeciwko Igrzyskom by przygotował listę, ale to byłaby platforma, która by łączyła różne ruchy miejskie. Jakie? Krakowski Alarm Smogowy?

T.L: Jest pewna liczba dziedzin, które wymagają interwencji. To na pewno polityka antysmogowa, rowerowa. Tutaj słabo to idzie. Kierowcy nie chcą się przesiadać na rowery czy do MPK. To trzeba zmienić. Kwestią kolejną jest edukacja. Tu są potrzebne pilne zmiany i powrót do publicznych stołówek szkolnych. Jeszcze jest sporo organizacji ekologicznych. Jest potrzeba, żeby było wiele terenów zielonych.

J.B: Do wyborów mamy 6 miesięcy, kampania już się zaczyna. Te najbliższe tygodnie to musi być już decyzja czy będzie lista. Kiedy możemy się jej spodziewać?

T.L: My będziemy pracowali nad programem społecznym dla Krakowa. Mając program możemy naciskać na partie polityczne, żeby one przejmowały nasze postulaty. Tak czy inaczej wygrają mieszkańcy. Będziemy mieli postulaty, do których partie polityczne będą musiały się odnieść.

Adam Piśko: Odczuwa pan satysfakcję z tego co się wydarzyło w referendum czy martwią pana opinie, że z inwestycjami będziemy musieli czekać?

T.L: Z tego co wiem dzisiaj ruszyło ponownie S7. Urzędnicy dali radę bez ZIO. My dotarliśmy do danych, że nie byłoby dodatkowych funduszy na walkę ze smogiem. Satysfakcja była ogromna, że tyle osób poszło do referendum. Kraków za pierwszym razem zrobił to skutecznie a nie wszędzie referenda wychodziły. Ja nie chce się chwalić, ale bez zamawiania sondażu przewidziałem, że 70% będzie przeciwko.

A.P: Zacytuję Gazetę Wyborczą: „Nie brakuje opinii, że „nie” dla ZIO było protestem nie tyle przeciwko idei olimpijskiej, ale przeciwko klasie politycznej, która zabrała się za realizację pomysłu.”. Pan też ma takie wrażenie?

T.L: Rzeczywiście to był głos obywateli, żeby nas słuchano. Podobnie jest w Brazylii, ale tam są bitwy na ulicach. U nas wystarczyło referendum i jest koniec dyskusji. To był sprzeciw wobec arogancji władzy, pani Marczułajtis i pana Majchrowskiego. Oni nie potrafią dyskutować publicznie. Obywatele powiedzieli, że chcą brać odpowiedzialność za miasto. To znak, że powinniśmy wykorzystywać częściej demokrację bezpośrednią.

J.B: Mówił pan o projekcie w związku z budżetem obywatelskim związanym ze sportem masowym.

A.P: Może Igrzyska?

T.L: Tak, w dzielnicy Podgórze. Żartuję oczywiście. Myślimy o tym, żeby zaproponować sfinansowanie tego słynnego filtra do basenu Korony. Z tego co wiem prywatna firma go wynajęła bezpłatnie na pewien czas. Może warto to sfinansować? Jesteśmy też otwarci na problemy mieszkańców i na ich propozycje. Chętnie wesprzemy różne projekty. Mamy ludzi, którzy mogą to rozpowszechnić. Zapraszamy do zgłoszeń na Facebooku.

J.B: Społeczny program dla Krakowa to najbliższe zadanie. On ma obejmować wiele zadań i scalić ruchy miejskie. To jest ten moment w Polsce, kiedy obywatele powinni wchodzić do samorządu?

T.L: Ja myślę, że to jest ten moment. Na poziomie samorządów od 2000 roku widzimy prezydentów, którzy startują 3,4 raz, jak w Krakowie, a to jest szkodliwe. Nie ma impulsu do działania i alternatywy. Ludzie w samorządach są pewni siebie. Wiedzą, że mogą dalej tak samo działać.

J.B: Myśli pan, ze prezydent Majchrowski jest tego pewien?

T.L: Mogę powiedzieć, że jestem pewien, iż prezydent Majchrowski mimo wszystko wygra te wybory. On nie będzie miał silnego, partyjnego kontrkandydata. Polityka w Polsce rozbija się o zasoby finansowe. To udało nam się przy okazji Igrzysk skontrować. Za 1500 złotych zrobiliśmy kampanię, ale trudniej o to przy wyborach.