Kontrola Kuratorium wykazała, że plac jest nieprawidłowo usytuowany – w rejonie stawu, niezabezpieczonego przed dziećmi, a także jest położony bezpośrednio przy drodze. Teren placu jest niewyrównany, z ziemi wystają korzenie drzew, zabawki, fragmenty małej architektury nie mają certyfikatów. Sama zaś studzienka, w której utonął chłopiec, znajduje się między elementami małej architektury, przykryta paździerzową płytą, która nasiąkła wilgocią i pod ciężarem dziecka zapadła się. Co więcej, w rejonie przedszkola były łącznie cztery nieprawidłowo zabezpieczone studzienki. W samym zaś przedszkolu pracowało za mało nauczycielek w stosunku do liczby dzieci.
Kurator Barbara Nowak zapowiedziała, że złoży do prokuratury zawiadomienie o tych nieprawidłowościach, stwarzających niebezpieczne warunki dla dzieci. "W rozumieniu prawa dla mnie to nie plac zabaw. Kontrola wykazała całą masę nieprawidłowości. Gdyby to było przedszkole samorządowe, publiczne, to nie dostałoby zgody Kuratorium na funkcjonowanie" – stwierdziła Barbara Nowak.
Po tragedii, do jakiej doszło 28 września na placu zabaw przy przedszkolu w Zabierzowie, własną kontrolę przeprowadziło tam Małopolskie Kuratorium Oświaty. Jak wyjaśniła PAP Barbara Nowak, nie miało takiego obowiązku, ponieważ Kuratorium nie uczestniczy w procedurze dopuszczania do funkcjonowania przedszkola niepublicznego. Kontrolę wszczęło z poczucia moralnego obowiązku i aby podobnym wypadkom w przyszłości zapobiec.
"To nie tylko koszmarna sprawa śmierci dziecka, ale i kwestia zapobieżenia ewentualnym kolejnym takim wypadkom" – powiedziała PAP Małopolska Kurator Oświaty Barbara Nowak. Jak dodała, protokół z kontroli powstaje, otrzyma go prokuratura.
Zdaniem małopolskiej kurator, właściciel przedszkola jest zobowiązany do zapewnienia bezpiecznych warunków dzieciom, a gmina, która ma obowiązek zapewnić miejsce w przedszkolu każdemu dziecku i wykupiła wszystkie miejsca w tym niepublicznym przedszkolu, powinna weryfikować, czy miejsce przebywania dzieci jest bezpieczne.
Rzecznik Starostwa Powiatowego w Krakowie Krzysztof Kamiński przekazał, że teren placu zabaw został zamknięty przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Krakowie. "Są prowadzone dalsze postępowania, które zdecydują o tym, jakie będą decyzje w tej sprawie" – oznajmił.
Pytany o pozwolenie na użytkowanie terenu placu zabaw odpowiedział, że "taka decyzja nie była wydawana". "W archiwum powiatowego inspektora takich danych nie było" – powiedział PAP rzecznik starostwa.
"Jako użytkownik tego terenu, czyli przedszkole Radosne Nutki, dopełniliśmy wszystkich obowiązków formalno-prawnych, żeby móc użytkować ten teren" – skomentował Jerzy Śliwa, kierujący zespołem kryzysowym powołanym przez firmę prowadzącą przedszkole.
Jego zdaniem przedszkole nie musiało uzyskać m.in. zgody na użytkowanie od nadzoru budowlanego. "Przedszkole wystąpiło dwa lata temu, dostrzegając lukę w przepisach, do nadzoru budowlanego z prośbą o określenie, jaka instytucja nadzoruje tworzenie i funkcjonowanie placów zabaw. W odpowiedzi dostaliśmy informację, że nadzór budowlany reaguje wyłącznie w sytuacjach wypadku" - powiedział.
"W naszym przekonaniu są jednoznaczne dowody na to, że każda z pań, z wychowawczyń uczestniczących w tym zdarzeniu, działała prawidłowo, z pełną troską nad dziećmi. Wszystko było zabezpieczone – na placu zabaw znajdowało się 59 dzieci i 5 opiekunów, a więc wymagana prawem liczba opiekunów" - powiedział Jerzy Śliwa. Ocenił, że "dopełniono wszelkich starań, żeby nie doszło do tego zdarzenia".
Właściciel przedszkola oświadczył natomiast, że elementy placu zabaw mają potrzebne certyfikaty.
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek tydzień temu na placu zabaw w Zabierzowie koło Krakowa. Ze zgłoszenia, jakie otrzymała policja, wynikało, że dziecko zaginęło podczas zabawy w przedszkolu przy ul. Leśnej. Rzecznik prasowy małopolskiej PSP Hubert Ciepły poinformował PAP, że studnia, głęboka na ok. 5 metrów, była do połowy wypełniona wodą. Strażak wydobył dziecko spod tafli wody. W piątek prokuratura badająca sprawę przekazała, że studzienka, do której wpadł 4-latek, była źle zabezpieczona.
PAP dowiedziała się w zabierzowskim urzędzie, że uzyskanie komentarza władz gminy do tej sprawy nie będzie możliwe z powodu delegacji.