Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Szef TPN: Nie pamiętam większego aktu wandalizmu

  • Kraków
  • date_range Wtorek, 2013.07.09 06:39 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 05:09 )
Straty spowodowane chuligańskim aktem wandalizmu są nieodwracalne - powiedział dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawiński.

fot: Przemysław Bolechowski

Posłuchaj porannej rozmowy w Radiu Kraków
Pseudokibice na szlaku

Poranny gość Radia Kraków podkreśla, że sprawców wybryku wykryto dzięki szybkiej reakcji turystów, którzy są bardzo wrażliwi na wszystko co dzieje się na szlaku, sygnały od nich pozwalają szybko reagować na różne zdarzenia w Tatrach.

Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Pawłem Skawińskim, dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego

Od wczoraj mówimy o wydarzeniach, które rozegrały się na drodze do Morskiego Oka. Chyba pierwszy raz się zdarzyło, że w takiej skali wandale zdewastowali szlak rysując wulgarne malunki. Pan się zetknął wcześniej z takim wandalizmem?

- W Tatrach nie było takiego wandalizmu. Pamiętam taki przypadek na głazie przy Morskim Oku, na ścieżce okalającej jezioro. Tam wtedy ktoś coś namalował, ale to był mały napis i łatwo go można było usunąć. Takiego rozmiaru wandalizmu nie pamiętam.

Sprawcy zostali zatrzymani dzięki interwencji turystów. Tak było?

- Oni zachowywali się agresywnie i nie kryli swojego zachowania. Turyści zaalarmowali straż parku i oni przyjechali. Gdyby nie turyści to nie udałoby się ich złapać. Musi być interwencja ludzi.

Czytaj także: Tatry: Pseudokibice zniszczyli szlak do Morskiego Oka

Droga do Morskiego Oka to najczęściej uczęszczany szlak. Nie powinno być tam więcej strażników? Chodzą tam ludzie, którzy nie mają w większości wiele wspólnego z prawdziwą turystyką.

- W Tatry dziennie chodzi około 20 000 ludzi. Trudno, żeby na tym szlaku postawić strażników. Mamy także inne problemy, na przykład z kłusownictwem. Jest problem czy bardziej pilnować głębokich fragmentów Tatr czy pełnić rolę obserwatorów tłumu. Tam mamy wolontariuszy. Oni są przyszłością wzmożenia społecznego oglądu tego, co się dzieje na szlaku. Wierzę w to, że turyści są wrażliwi na to, co się dzieje w Tatrach. Na przykład na problem traktowania koni. Mamy sygnały od turystów, że konie są zmęczone i teraz o niszczeniu przyrody.

Większość głosów, które docierają do naszej redakcji to są glosy oburzenia na to co się stało, ale są też takie wpisy jak: „Osoby, które pomalowały te miejsca na trasie nic właściwie takiego nie zrobiły. Kilka napisów, które można łatwo usunąć i to staje się newsem dnia”. Jakby pan to skomentował? To są głosy ludzi, którzy nie wiedzą o co chodzi?

- Tak, ale jak napisy są na asfalcie czy betonie to jest mniejszy problem. Niestety napisy są również na głazach, które pozostawił lodowiec 10 000 lat temu. Wtedy, jak lodowce się wytopiły to zostały skały. Potem nastąpiła sukcesja roślinności, która spowodowała obrastanie głazów. Tam są porosty i wspaniała mikroflora. One rosną od setek lat. Zamalowanie głazów to zabicie porostów. One rosną tak długo, że nadają się do datowania czy dany kamień w tej pozycji jest długo czy krótko. Zamalowanie porostów powoduje zbijanie tego mikrokosmosu. Patrzmy jak najwrażliwiej na to co cenne.

Problem jest taki jak trafić z tym przesłaniem do tych, którzy pomalowali głazy? Obawiam się, że oni są zamknięci na taki język.

- Tak. To kwestia edukacji. Ochrona Tatr polega także na ochronie poza Tatrami. Trzeba budować przekonanie, że to jest bardzo cenna rzecz, że w każdym miejscu ingerencja ludzi, zostawienie puszki po piwie, to są śmiertelne pułapki na przykład dla owadów. Jak mamy 20 000 ludzi wchodzących na teren parku codziennie to każde takie zdarzenie zaczyna mieć miarę istotną

Jak co dziesiąty zostawi puszkę to nie chcę wiedzieć jak będzie to wyglądało, ale ostatnio była akcja sprzątania.

- Tak, to świetna akcja. Trzeba o tym mówić, może to do kogoś trafi. Im wyżej tym lepiej. Im wyżej wychodzimy w Tatry, tym mniej widzimy działań negatywnych. Problem jest niżej. Jak ktoś idzie ulicą Strążyską i wchodzi do doliny Strążyskiej to nie czuje, że jest w sanktuarium, gdzie należy zachować się inaczej.

Wracając do wandali. Jaka kara powinna ich spotkać?

- Nie wiem jaka będzie kwalifikacja. Jeśli będzie istotna szkoda przyrodnicza to wtedy jest sprawa karna, nie jest to wykroczenie. Jeśli jesteśmy oskarżycielem posiłkowym to zwykle wnioskujemy o prace społeczne. Wydaje mi się, że jak Ci ludzie zostaliby skierowani na czyszczenie szlaków to nasi edukatorzy zrobiliby z nich ludzi lepszych. Siła przyrody i nasze umiejętności przekonywania są wielkie.



Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię