Płyty symbolizujące walący się mur berliński stały się miejscem do treningów na deskorolkach. Oburzenia tym faktem nie kryje Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. Skaterzy, którzy tam jeżdżą - jego zdaniem - nie mają szacunku do przeszłości.
- Ja tych deskorolkarzy nie obwiniam absolutnie, że robią to celowo np. po to, żeby zbezcześcić pamięć tego, czyj to jest pomnik. Im jest obojętne, po prostu widzą miejsce, gdzie mogą się popisać. Wszędzie już jeździli, a tu nie. Staram się ich jednak nie oceniać - dodaje Bukowski.
Sami deskorolkarze twierdzą, że zabudowywanie kolejnych placów to odbieranie im miejsca do jazdy. - Nie chodzi o to, by zbezcześcić jakieś miejsce czy pomnik. Chodzi o korzystanie z otoczenia - komentuje Bartłomiej Wilk, jeżdżący na deskorolce od 4 lat. I jak dodaje - wcale nie chodzi o emocje czy ryzyko, bo jego zdaniem to jest dużo większe w skateparkach, w których są wysokie rampy i skocznie.
Bukowski o sprawie powiadomił policję i straż miejską. Służby obiecały częściej patrolować plac Jana Nowaka-Jeziorańskiego, gdzie znajduje się pomnik.
- To nie jedyne miejsce w Krakowie, gdzie młodzi ludzie jeżdżą na deskorolkach, nie zawsze w taki sposób, jak powinni. Wtedy, kiedy popełniają wykroczenie polegające choćby na niszczeniu mienia, np. pomnika, interwencja strażników miejskich jest jak najbardziej zasadna - mówi Marek Anioł ze straży miejskiej.