Krakowski sąd podjął decyzję o oddaleniu zażalenia obrońcy Roberta J. na tymczasowy areszt. Mecenas złożył wniosek po tym, jak pod koniec marca Sąd Apelacyjny w Krakowie na wniosek prokuratora wydłużył dla podejrzanego areszt tymczasowy do 22 września. To już kolejna decyzja w tej sprawie. Dotychczasowy areszt tymczasowy kończy się 26 marca.
O przedłużenie terminu poprosiła Prokuratura Krajowa. Dlaczego? Śledczy zlecili przygotowanie szeregu ekspertyz w tej sprawie. Jednak instytucje oraz biegli, którzy odpowiadają za ich przygotowanie, już poinformowali prokuraturę, że do marca nie zdążą przesłać ostatecznych opinii. A bez tych dokumentów prokuratura nie może sporządzić aktu oskarżenia i przesłać go do sądu.
Akt oskarżenia wkrótce
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że jest to już ostatni wniosek o przedłużenie aresztu. Jak dowiedział się Onet, w połowie kwietnia akta sprawy - zgodnie z przepisami - trafiły do Roberta J., aby ten mógł się z nimi zapoznać. Według wytycznych podejrzany oraz jego obrońca muszą dostać czas na to, aby mogli się dobrze zapoznać z dowodami. W praktyce może to oznaczać nawet kilkanaście tygodni. Po wszystkim podejrzany oraz obrońca mogą zgłosić swoje wnioski dowodowe, co także wydłuży czas przesłania aktu oskarżenia do sądu.
- Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, jedną z końcowych czynności śledztwa, przed jego zamknięciem, jest zaznajomienie podejrzanego i jego obrońcy z aktami postępowania. Nie jest to czynność, jaką przeprowadza się z urzędu. Prokurator dokonuje jej na wniosek podejrzanego lub jego obrońcy. Przed przeprowadzeniem czynności końcowego zaznajomienia z aktami postępowania podejrzany i jego obrońca mają prawo przejrzenia akt sprawy - mówiła w rozmowie z Onetem w połowie lutego prokurator Ewa Bialik, rzecznik prasowa Prokuratury Krajowej.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, wszystko wskazuje na to, że akt oskarżenia może zostać przesłany do sądu w drugiej połowie roku.
Makabryczna zbrodnia
Mężczyzna został zatrzymany 4 października 2017 r. na krakowskim Kazimierzu, kiedy wchodził do bloku, w którym mieszkał. Dzień później Robertowi J. prokurator przedstawił zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 23-letniej studentki religioznawstwa z Krakowa (art. 148 par. 2 pkt 1 kodeksu karnego). Przestępstwo to zagrożone jest karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 12 lat, karą 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocia. Robert J. złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre z zadawanych mu pytań.
W toku śledztwa ustalono, że do zabójstwa studentki z Krakowa doszło pomiędzy 12 listopada 1998 roku a 6 stycznia 1999 roku. Jej niektóre szczątki w postaci skóry, tułowia, nogi i innych części ciała znaleziono w Wiśle w dniach 7 i 14 stycznia 1999 roku. Według śledczych, 12 listopada 1998 roku, stosując przemoc fizyczną, podejrzany pozbawił pokrzywdzoną wolności, zatrzymując ją i przetrzymując wbrew jej woli w zamkniętym pomieszczeniu, utrzymując ją w tym czasie w stanie bezbronności poprzez podawanie jej określonych związków chemicznych.
Według oskarżycieli, w czasie uwięzienia Robert J., zanim dokonał zabójstwa pokrzywdzonej, torturował ją, maltretował i męczył fizycznie i psychicznie. Zadał jej szereg ciosów w postaci kopnięć, bił narzędziem twardym, tępym i tępokrawędzistym oraz ostrokrawędzistym, jakim jest np. nóż, a także oskórował swoją ofiarę. Te niezwykle brutalne działania sprawcy doprowadziły do śmierci pokrzywdzonej 23-letniej studentki.