Już kilka tygodni temu, gdy sprawa pierwszy raz trafiła do Rady Miasta, inwestor groził władzom Krakowa, że pójdzie do sądu.

Spór o tereny na Zakrzówku. "Jest o co walczyć"

Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego Urzędu Miasta, wyjaśnia, że deweloper będzie miał do tego prawo, ale magistrat będzie bronił użytku:

Tam są trzy działki, jedna należy do miasta i tu oczywiście nie ma problemu, dwie należą do prywatnych osób. Plan miejscowy zakładał, że tam będzie można budować bloki, natomiast uchwała diametralnie zmieni założenia tego planu i oczywiście bloków nie będzie można zbudować

Radni uważają, że budowa bloku będzie zagrożeniem. Zdaniem radnej Agnieszki Łętochy, inwestycja oznacza degradację środowiska. Podkreśla, że jest o co walczyć, ponieważ na terenach podmokłych żyją gady i płazy, rosną tam także zagrożone wyginięciem gatunki roślin.

Jest o co walczyć. Walczymy nie tylko o zwierzęta. My, jako radni Krakowa walczymy o mieszkańców. Zieleń ma dla nas kluczowe znaczenie

- podkreśla Agnieszka Łętocha i dodaje, że przez budowę obniży się w tym miejscu poziom wód gruntowych.

Tomasz Gustab z firmy Apollo Investment, która chce postawić nowy blok, zapewnia, że degradacji nie będzie.

Działka jest regularnie koszona, nie ma na niej żadnego drzewa. Żadna ekspertyza nie wskazuje, że budowa zagroziłaby przyrodzie. Oprócz ślimaka winniczka, który może być przeniesiony w inne miejsce, nie ma gatunków chronionych - roślin, grzybów ani zwierząt

- podkreśla Tomasz Gustab.

Jeżeli rada miasta przegłosuje projekt uchwały, to będzie to dla nas oznaczać straty, nawet kilkudziesięciu milionów złotych. To będzie oznaczało zamknięcie biznesu i likwidację miejsc pracy

- mówi Bernadeta Figiel, prezes spółki Apollo Investment. Tłumaczy też, że nowy blok powstaje dla mieszkańców miasta.

Użytek ekologiczny to teren, na którym przyroda w mieście jest szczególnie chroniona. Radni Krakowa mają podjąć uchwałę w sprawie jego utworzenia po wakacjach.