Fot. Mateusz Bożek
Walka o mieszkańców, walka o zwierzęta
Radni uważają, że budowa bloku będzie zagrożeniem. Zdaniem radnej Agnieszki Łętochy, inwestycja oznacza degradację środowiska. Podkreśla, że jest o co walczyć, ponieważ na terenach podmokłych żyją gady i płazy, rosną tam także zagrożone wyginięciem gatunki roślin.
Jest o co walczyć. Walczymy nie tylko o zwierzęta. My, jako radni Krakowa walczymy o mieszkańców. Zieleń ma dla nas kluczowe znaczenie
- podkreśla Agnieszka Łętocha i dodaje, że przez budowę obniży się w tym miejscu poziom wód gruntowych.
Fot. Mateusz Bożek
Inwestor zapewnia, że degradacji nie będzie
Tomasz Gustab z firmy Apollo Investment, która chce postawić nowy blok, zapewnia, że degradacji nie będzie.
Działka jest regularnie koszona, nie ma na niej żadnego drzewa. Żadna ekspertyza nie wskazuje, że budowa zagroziłaby przyrodzie. Oprócz ślimaka winniczka, który może być przeniesiony w inne miejsce, nie ma gatunków chronionych - roślin, grzybów ani zwierząt
- podkreśla Tomasz Gustab.
Do października firma musi złożyć do Urzędu Miasta Krakowa wszystkie dokumenty, aby dostać pozwolenie na budowę.
Jeśli wszystkie formalności zostaną spełnione, pozwolenie trzeba będzie wydać. Takie są przepisy, tak mówi prawo budowlane. Inwestor ma czas do października na uzupełnienie dokumentów
- wyjaśnia Dariusz Nowak, rzecznik magistratu.
Spór o tereny na Zakrzówku będzie miał finał w sądzie?
Jeżeli rada miasta przegłosuje projekt uchwały, to będzie to dla nas oznaczać straty, nawet kilkudziesięciu milionów złotych. To będzie oznaczało zamknięcie biznesu i likwidację miejsc pracy
- mówi Bernadeta Figiel, prezes spółki Apollo Investment. Tłumaczy też, że nowy blok powstaje dla mieszkańców miasta.
Inwestorzy nie wykluczają, że jeśli uchwała wejdzie w życie, to będą walczyć o swoje prawa w sądzie. Mówią wprost, że chcieliby tego uniknąć, ale mogą nie mieć wyboru.