Prace związane były z budową linii tramwajowej na północy miasta. Jak twierdzi polityk, nie było odpowiedniego nadzoru przyrodniczego, a koparka, którą ZIM wykorzystywał, naruszyła koryto rzeki i zagroziła życiu tamtejszych ryb objętych częściową ochroną.

Zdaniem ekologów, ekspertów prace naruszyły koryto Prądnika i w sposób negatywny przełożyły się na kwestię żyjących tam gatunków, objętych częściową ochroną gatunkową. Istnieją ekspertyzy, które mówią o tym, że na tym odcinku rzeki występują śliz pospolity i głowacz białopłetwy

- mówi posłanka Daria Gosek Popiołek

Jan Machowski z Zarządu Inwestycji Miejskich przekonuje z kolei, że wszystkie prace były prowadzone pod nadzorem i ze wszystkimi zgodami w tym z decyzją środowiskową. Jak dodaje, według ekspertyz nie występują tam gatunki chronione:
 

Były sporządzone dwa raporty oddziaływania środowisko, które też mówiły o kwestiach prac prowadzonych w obrębie rzeki Prądnik. Ekspertyzy nie wykazały, że tam bytują gatunki chronione. Była przewaga pstrąga, natomiast miały nie występować gatunki chronione

- mówi Machowski i dodaje, że prace prowadzone w lutym zapobiegły ewentualnemu zniszczeniu lęgów ryb, a także że, chronione gatunki mogą występować w Prądniku jedynie okazjonalnie. Nie jest on więc stałym siedliskiem śliza pospolitego czy głowacza białopłetwego.

Jan Machowski