Sąsiadka Roberta J.to drugi z kluczowych świadków w sprawie zabójstwa studentki Katarzyny Z., do którego doszło w 1999 roku. Zeznawała już kilka razy (także jako świadek anonimowy) - podczas przesłuchania w 2012 roku nie powiedziała, że widziała na swojej klatce schodowej Roberta J. i towarzyszącą mu Katarzynę Z. Zdanie zmieniła jednak w czwartek podczas przesłuchania przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie.

Była pewna, że to zamordowana studentka

Zeznała, że jesienią przed morderstwem Katarzyny Z. widziała Roberta J. z młodą dziewczyną na swojej klatce schodowej i jak razem weszli do mieszkania Roberta J. Dodała, że jest pewna, że była to zamordowana studentka. Sąd jednak drążył temat i kobieta powiedziała: „Widziałam J. z dziewczyną, ale nie jestem pewna, czy to była ona (Katarzyna Z.-PAP). Niech to sąd rozstrzygnie”. Zaznaczała także, że nie przyglądała się dokładnie tej dziewczynie.

Sąd i adwokat dociekali również, dlaczego w 2012 roku nie powiedziała, że widziała Roberta J. z tą dziewczyną na klatce schodowej. Odpowiedziała, że wówczas nie skojarzyła tamtej sytuacji. Podkreśliła, że zapamiętała Roberta J. z dziewczyną na klatce schodowej, bo nie widziała go wcześniej z obcą dziewczyną i widok ten był dla niej zaskoczeniem. Pomyślała wówczas lub – jak zeznała – może nawet wypowiedziała na głos zdanie: „Gdzie ty idziesz dziewczyno?”.

Skąd te rozbieżności? Kobieta tłumaczyła je m.in. tym, że nie pamięta niektórych szczegółów, że może wydawało się jej, lub że mogła się źle wyrazić albo protokolant mógł źle zapisać jej słowa. Dodała także, że jest zmęczona po 24-godzinnej pracy, po której przyszła do sądu i że żałuje, że zgodziła się być świadkiem. Nerwowo reagowała na pytania adwokata oskarżonego i wyjaśniała, że nie rozumie niektórych jego pytań.

Sędzia Marek Długosz podczas czwartkowego posiedzenia, widząc niecierpliwość przesłuchiwanej, podkreślił, że od tego przesłuchania zależy przyszłość człowieka, który od 2017 r. przebywa w areszcie. Na jej pytanie, czy będzie konieczność kolejnych przesłuchań, sąd, powołując się na swoje doświadczenie, ocenił, że po ogłoszeniu wyroku sądu apelacyjnego należy się spodziewać od którejś ze stron skargi kasacyjnej do sądu najwyższej instancji.

We wrześniu zeznawał drugi kluczowy świadek – córka kobiety. Obie widziały Roberta J. z obcą młodą dziewczyną na klatce schodowej. Córka kobiety w chwili zaginięcia i śmierci Katarzyny Z. miała 7-8 lat.

Sprawa Skóry jest jedną z najgłośniejszych i najbardziej tajemniczych spraw ostatnich dziesięcioleci

Fragmenty ciała Katarzyny Z. wyłowiono z Wisły w Krakowie w styczniu 1999 r. Wcześniej, w listopadzie 1998 r., matka 23-latki zgłosiła jej zaginięcie. Według śledczych Robert J. miał przetrzymywać dziewczynę w zamkniętym pomieszczeniu, torturować i oskórować.

Śledczy umorzyli sprawę w 2000 r. ze względu na brak poszlak, ale policjanci z krakowskiego Archiwum X przez kilka kolejnych lat badali różne hipotezy.

Prokuratura wróciła do sprawy w 2012 r., wykorzystując najnowsze zdobycze kryminalistyki. Konsultowano się z FBI. Sięgnięto także do niekonwencjonalnych metod, np. poproszono o wskazówki jasnowidza.

W 2017 r. Robert J. został aresztowany, a w 2022 r. skazany na dożywocie. Obrona odwołała się od wyroku.