Biuro prasowe Sądu Okręgowego w Krakowie przekazało PAP w czwartek, że "z uwagi na nieukończenie wygłaszania mów końcowych stron na terminach rozprawy w dniach 24 czerwca, 13 lipca i 14 lipca" sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw. Odbędą się one 29 sierpnia, 30 sierpnia i 5 września - podczas nich nadal odbierane będą głosy końcowe stron.
Piątkowa rozprawa została odwołana.
Tzw. sprawa "Skóry" była nazywana jedną z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Mężczyzna oskarżony o brutalne zabicie studentki, której fragmenty skóry i ciała pod koniec lat 90. wyłowiono z Wisły.
Robert J. przebywa od kilku lat w areszcie - w przypadku udowodnienia winy grozi mu dożywocie.
Proces domniemanego sprawcy zbrodni, który przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, rozpoczął się początkiem 2020 r. i toczył się za zamkniętymi drzwiami. Prok. Piotr Krupiński z Małopolskiego Wydziału Prokuratury Krajowej, w rozmowie z dziennikarzami ocenił wówczas, że zebrane w sprawie dowody są "bardzo mocne". Innego zdania był obrońca oskarżonego, adw. Łukasz Chojniak, który argumentował, że wysnute przez prokuraturę wnioski są "niewłaściwe", a bezpośredniego dowodu na winę jego klienta nie ma.
Akt oskarżenia w tej sprawie ma cztery tomy; liczy ok. 800 stron, a jej akta to niemal 500 tomów. Rozpoczęcie tego procesu stanowiło finał wielowątkowego śledztwa prowadzonego m.in. przez policjantów z tzw. Archiwum X. W poszukiwanie zabójcy zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.
Według ustaleń J. miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę - według aktu oskarżenia - więził, maltretował fizycznie i psychicznie; kopał ją, bił twardym narzędziem i używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do rzeki. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.
Roberta J. zatrzymano w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu; nie przyznał się do winy. Jak podała PK, mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, ale odmówił odpowiedzi na niektóre pytania. W przypadku uznania winy J. grozi kara więzienia na czas nie krótszy niż 12 lat, 25 lat więzienia lub dożywocie.