Na rozprawie zjawiło się tylko trzech z 17 oskarżonych. Nie było wśród nich Leszka K., któremu prokuratura zarzuciła założenie i kierowanie grupą przestępczą zaniżającą wartość aut o akcyzę i podatek VAT. W latach 2014-2017 grupa ta miała uszczuplić Skarb Państwa na prawie 7 mln zł i narazić na straty blisko 3,8 mln zł.
Proces początkowo miał się rozpocząć w czerwcu br. Od tego czasu był przekładany z powodu nieobecności obrońcy, którego udział był obligatoryjny, a także stwierdzenia sprzeczności interesów dwóch oskarżonych bronionych przez jednego adwokata i konieczności wyznaczenia przez nich nowych, osobnych obrońców.
Jeden z 17 oskarżonych, Dominik Cz., wnosił o odroczenie także i tej rozprawy, argumentując to m.in. złym stanem zdrowia, który uniemożliwił udział w rozprawie oraz wypowiedzeniem pełnomocnictwa swojej adwokat. Chciał również wyłączenia wyznaczonej sędzi Ewy Karp-Siekluckiej z prowadzenia procesu, podważając jej niezawisłość. We wtorek prokurator wniosła o nieuwzględnienie tych wniosków, a obrońcy oskarżonych nie ustosunkowali się do nich.
Ostatecznie sędzia oddaliła wniosek Dominika Cz., wskazując, że ani obecność oskarżonego, ani jego obrońcy, nie jest obowiązkowa, natomiast kwestia wyłączenia jej z prowadzenia procesu była już sądowo rozpoznana.
"Okoliczności uzyskania zwolnienia lekarskiego – data, czas, powód - oraz wcześniejsza postawa oskarżonego w toku postępowania wskazuje na możliwość podejmowania przez niego działań stanowiących nadużycie swoich uprawnień procesowych celem uniemożliwienia rozpoczęcia sądowego" – stwierdziła sędzia Ewa Karp-Sieklucka. Wskazała przy tym, że oskarżony wcześniej wypowiedział pełnomocnictwo dwóm obrońcom i zwolnił obrońcę z urzędu.
Akt oskarżenia rozpoczęła odczytywać we wtorek prok. Magdalena Michalik z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Według oskarżyciela, auta kupowane za granicą lub w autoryzowanych salonach w Polsce trafiały na krajowy rynek przy wykorzystaniu przepisów pozwalających obniżyć ich wartość o podatek VAT i należności akcyzowe. Zgodnie z ustaleniami śledczych temu celowi miały służyć fikcyjne podmioty gospodarcze. Były one pozornymi nabywcami samochodów, które ostatecznie trafiały do salonu Leszka K. lub spółki przez niego kontrolowanej. Według prokuratury działania grupy były „zaplanowane, przygotowane i świetnie zsynchronizowane”. Akta tej sprawy zajęły prawie 400 tomów.
"Ten mechanizm przestępczy jest znanym i wykorzystywanym wielokrotnie przez grupy przestępcze – to tzw. karuzela podatkowa, czyli pozorny obrót towarem przez fikcyjne podmioty, obrót jednodniowy towarów ogromnej wartości" – mówiła w rozmowie z dziennikarzami w czerwcu br. prok. Michalik.
Dodała, że prokuratura zweryfikowała ponad 30 podmiotów gospodarczych zarejestrowanych zarówno w Polsce, jak również tych, które pozornie miały mieć siedziby poza granicami kraju. Według śledczych powstawały one specjalnie po to, by być wystawcami tzw. pustych faktur lub ich odbiorcami, co miało służyć zaniżaniu zobowiązań podatkowych. Były rejestrowane na chwilę, nie prowadziły faktycznej działalności i nie odprowadzały podatku.
Według śledczych w wyniku działań grupy uszczuplone zostały należności w łącznej kwocie blisko 7 mln zł. Doszło także do narażenia na ich uszczuplenie w łącznej kwocie blisko 3,8 mln zł. Grupa miała działać od grudnia 2014 r. do grudnia 2017 r.
W sumie w tej sprawie oskarżonych jest 19 osób. Wobec dwóch z nich będzie się toczyć osobne postępowanie.