fot: B. Bujas
"Cześć i chwała bohaterkom!" - pod takim hasłem ulicami Krakowa po raz szesnasty przeszła Manifa. Uczestniczył w niej kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
"Zbyt rzadko kobiety mają głos w naszym kraju i na świecie. W Dzień Kobiet powinniśmy wszyscy przypominać sytuację bohaterek, bo kobiety w dzisiejszej rzeczywistości nie tylko społecznej i kulturowej, ekonomicznej, ale także politycznej są bohaterkami" – mówił na konferencji prasowej Robert Biedroń.
Dodał, że ma na myśli m.in. słabo wynagradzane nauczycielki, panie pełniące usługi opiekuńcze, kobiety, które po pracy przez kilka godzin zajmują się rodziną i domem, opiekują się niepełnosprawnymi, kobiety, które z powodu restrykcyjnego prawa są zmuszone dokonywać w podziemiu aborcyjnym zabiegów przerywania ciąży i kobiety, które doświadczają przemocy.
"Nie ma kompromisu aborcyjnego. Jest piekło kobiet, które dotyka dziesiątki tysięcy jeśli nie setki tysięcy kobiet każdego roku" – mówił Biedroń.
"Kobiety w 2020 roku już wiedzą, że oprócz obowiązków mają także swoje prawa i nie zawahają się ich użyć" – podkreślił Biedroń. "Marzę o Polsce, w której kobiety i solidarni z nimi mężczyźni nie będą musieli wychodzić na ulice. Zamiast kwiatków pora, żebyśmy w końcu i nareszcie kobietom dali równe prawa" – powiedział.
Wcześniej Robert Biedroń w jednej z krakowskich księgarni czytał dzieciom bajki promujące zachowania równościowe. Na konferencji prasowej głos zabrały także kobiety z różnych środowisk, które mówiły o potrzebie rzetelnej edukacji seksualnej, dostępie do środków antykoncepcyjnych i pigułki "dzień po", zapewnienia kobietom równych praw, płacy i swobody decydowania o sobie. Posłanka Daria Gosek-Popiołek mówiła, że wszystkie je łączy przekonanie, że "miejsce kobiet jest w przestrzeni publicznej", że mają one prawo i siłę, żeby zmieniać świat.
Bartłomiej Bujas/bp
"Podobne, histeryczne i +nieogarnięte+ decyzje podejmował także Bronisław Komorowski przed wyborami, rozpisując referendum w sprawie JOW-ów (jednomandatowych okręgów wyborczych - PAP). Myślę, że takiego gola strzelił sobie też Andrzej Duda podpisując tę ustawę o 2 mld zł dla TVP i zapłaci za to wyborczą cenę - przegra najbliższe wybory prezydenckie" - ocenił Biedroń. "Ale oczywiście cieszę się, że znalazły się pieniądze na onkologię" - dodał.
Zdaniem kandydata Lewicy na prezydenta "trzeba było to jednak zrobić w innym stylu". "Dzisiaj to musztarda po obiedzie" - ocenił.
Biedroń wyraził przekonanie, że rząd znajdzie obiecane pieniądze na Fundusz Medyczny, bo politycy PiS zobaczyli, jakie jest oburzenie społeczne. "Prezydent Duda i jego partia polityczna - PiS zauważyli, że nastroje społeczne pokazują jasno i wyraźnie: nie ma akceptacji dla wspierania partyjnej telewizji, nie ma akceptacji dla wspierania tak dużymi środkami telewizji, która często dzieli, szczuje, która nie przekazuje rzetelnych informacji, a często manipuluje" - powiedział Biedroń. "W związku z tym ta histeria i panika w obozie PiS-u i prezydenta Dudy. On przegra te wybory" - dodał.
Zdaniem Roberta Biedronia Andrzej Duda nie ma strategii wyborczej. "Cała jego kampania pokazuje, że w przeciwieństwie do tego, co było pięć lat temu, kiedy nam wszystkim imponowała ta kampania (...), dzisiaj czujemy zażenowanie, zakłopotanie. Widzimy zagubionego prezydenta Dudę, który w histeryczny, niezorganizowany sposób i chyba bez wsparcia prezesa Kaczyńskiego, który pogodził się już z tą przegraną, zmierza ku upadkowi. 10 maja zobaczymy tego finał" - mówił kandydat Lewicy.
Prezydent Andrzej Duda poinformował w piątek, że podpisał nowelę ustawy o radiofonii i telewizji i ustawy abonamentowej przyznającą w 2020 r. rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł dla TVP i Polskiego Radia. W sobotę prezydent zapowiedział, że stworzony zostanie specjalny Fundusz Medyczny z budżetem niemal 3 mld zł rocznie na leczenie dzieci z chorobami rzadkimi oraz osób chorych onkologicznie po to, by wzmocnić ochronę zdrowia w Polsce.