Taki bon otrzymaliby nie przedsiębiorcy, ale mieszkańcy z Kartą Krakowską. Chodzi o to, by podczas długich robót prowadzonych przez miasto tworzyć spis biznesów, które są przy remontowanych ulicach i przez to tracą zyski. Z bonem - planowo w formie cyfrowej - krakowianin szedłby na przykład do szewca przy takiej ulicy, do którego normalnie nie poszedłby przez utrudnienia bądź odległość. Szewc miałby więc tak potrzebnego w takiej sytuacji klienta.
Za usługę lub produkt płaciłoby miasto. To miałaby być motywacja dla konsumentów i koło zamachowe dla zagrożonych biznesów.
Wcześniej miasto przygotowało kilka propozycji bezpośredniego przekazania pieniędzy przedsiębiorcom. Wszystkie negatywnie oceniła jednak Regionalna Izba Obrachunkowa, która uznała, że takiej pomocy nie przewiduje ustawa o samorządzie terytorialnym. Choć cel jest dobry, byłaby to niegospodarność ze strony miasta.