"To jest wola mieszkańców, poparta uchwałą rady dzielnicy i samych radych. Nie mamy wielkiej decyzyjności, ale prosimy pana prezydenta o rozważenie zasadności naszego sprzeciwu" – powiedział we wtorek PAP Józef Szuba, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy XVIII Nowa Huta. Za uchwałą głosowało 16 z 19 obecnych radnych, jeden był przeciw, dwóch wstrzymało się od głosu.

"Rada Dzielnicy XVIII Nowa Huta jest przeciwna wprowadzeniu SCT w proponowanym kształcie i uważa, iż jej granice winny rozwiązywać problem zanieczyszczeń komunikacyjnych tam, gdzie rzeczywiście ma on miejsce" – czytamy w uzasadnieniu uchwały.

Radni przypomnieli, że proponowana SCT ma objąć cały Kraków, czyli także najbardziej zurbanizowany obszar Nowej Huty, ale z wyłączeniem terenów na wschód od drogi S7 – i to powoduje, że mieszkańcy Nowej Huty objęci SCT mają poczucie nierównego ich traktowania.

Radni wskazali, że obowiązek ustanowienia SCT wynika z faktu przekroczenia poziomu dwutlenku azotu (NO2), występującego w miejscu znacznie oddalonym od granic dzielnicy Nowa Huta, a według oficjalnych raportów Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska średnioroczne stężenie NO2 odnotowane od 2014 r. w stacji kontrolnej w Nowej Hucie na ulicy Bulwarowej nie wykazało przekroczeń obowiązujących norm dla tego typu zanieczyszczeń, tym samym – zaznaczyli radni – nie ma konieczności tworzenia strefy w dzielnicy.

Jak zwrócili uwagę, że ustawodawca ustawą z 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach stałych nie narzuca gminom sztywnych granic SCT.

"Tym samym proponowana strefa może i winna być znacznie mniejsza, a obszar jej funkcjonowania powinien minimalnie utrudniać życie mieszkańcom" – ocenili radni.

Wcześniej wprowadzeniu SCT w proponowanym kształcie sprzeciwiło się 14 podkrakowskich gmin, które wystosowały apel do władz miasta o jednolite zasady dla mieszkańców Krakowa i gmin ościennych.

SCT w Krakowie jeszcze nie została wprowadzona. Potrzebna do tego jest decyzja Rady Miasta Krakowa. Projekt uchwały o SCT nie był jednak jeszcze procedowany na sesji.

Jak mówi wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Łukasz Maślona - projekt SCT jest przygotowywany przez prezydenta Krakowa. Jego zdaniem opinie rad dzielnic powinny być brane pod uwagę i prezydent Miszalski ma moc uwzględnić je w projekcie:

Prezydent może brać pod uwagę opinie, które napływają z Rad Dzielnic, natomiast są one trochę przedwczesne. Tej dyskusji jeszcze nie ma oficjalnie, nie było pierwszego czytania, a dopiero wtedy w komisjach można nad tego typu postulatami się pochylić. Niemniej już teraz docierają informacje o tym, że należy mieszkańców Krakowa dzielić na gorszych i lepszych.

Dodaje, że w przestrzeni magistratu pojawiają się głosy o tym, że mieszkańcy Krakowa będą mogli jeździć swoimi samochodami do ich "naturalnej śmierci", nawet jeśli nie spełniają norm.

Czym będzie Strefa Czystego Transportu?

17 grudnia ubr. Zarząd Transportu Publicznego przedstawił roboczy projekt uchwały o SCT. Wzbudził on sprzeciw m.in. radnych Prawa i Sprawiedliwości. Projekt ten zakłada, że strefa zacznie obowiązywać osoby spoza Krakowa od 1 lipca 2025 r. Kierowcy aut niespełniających norm wjechaliby do miasta za uiszczeniem opłaty - 2,50 zł za 1 godz., abonamentowe 20 zł za dzień, 500 zł za miesiąc. Mieszkańcy Krakowa zostaliby objęci wymogami dopiero od 1 lipca 2030 r.

Początkowe wymagania dla aut osobowych z silnikiem benzynowym (w tym LPG) to rok produkcji przynajmniej 2005 albo spełniony wymóg normy emisji nie niższej niż Euro 4. Dla diesli to, odpowiednio, minimum 2014 rok produkcji albo minimum norma emisji Euro 6. Od 1 lipca 2030 r. wymagania dla diesli zostałyby zaostrzone: wymagany byłby minimum rok produkcji 2018 albo norma emisji Euro 6dT. Wymagania dla aut z silnikiem benzynowym zostałyby bez zmian.

SCT obowiązywałaby niemal na terenie całego Krakowa z wyjątkami umożliwiającymi dojazd do niektórych szpitali czy autostradowej obwodnicy oraz bez obszarów na wschód od drogi ekspresowej S7. SCT nie obowiązywałaby m.in. osób z niepełnosprawnościami, pojazdów zabytkowych.