Podwyżki mają się kłócić z wieloletnim planem finansowym gminy. Tam przewidziano podwyżki na poziomie od 2 do 2,5% - na każdy kolejny rok, w ramach wyrównania do inflacji. Zdaniem radnego-elekta Piotra Bistronia, trudno to inaczej interpretować, niż zapewnienie wyższych odpraw.
- Praktyka, która jest dość powszechna, nie tylko na naszym obszarze, ale w całej Polsce. Jak ktoś czuje, że będzie zwalniany, chciałby jak najwyższą odprawę. Podniesienie o 10% to nie są ogromne pieniądze w skali jednej osoby, ale jednak są. To budzi duży niesmak - podkreśla.
Jak jednak tłumaczy wójt Zabierzowa Elżbieta Burtan, to nie jest do końca prawda. Podwyżki dla pracowników były już planowane, na poziomie około 7% od lipca tego roku.
- Tuż przed wyborami były do mnie kierowane mocne prośby, żeby zrobić podwyżki jeszcze przed wyborami, bo jest duża inflacja, że podwyżki zaplanowane są zbyt małe, pracownicy uciekają z urzędu. Była prośba właśnie o podwyżki 10%. Przychodzili pracownicy i radni. Powiedziałam, że to zrobimy, ale tuż po wyborach, żeby nie było wrażenia, że kupuję sobie wyborców - podkreśla pani burmistrz.