Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

R. Thun: "Najłatwiej jest sięgnąć do kieszeni studenta"

  • Kraków
  • date_range Poniedziałek, 2012.10.29 08:24 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 01:42 )
"Trzeba szukać rozwiązań innych niż podwyżki. Najłatwiej jest sięgnąć do kieszeni studenta" - tak europosłanka PO Róża Thun skomentowała propozycję podwyżki cen biletów MPK w Krakowie.

fot. Joanna Gąska


"To niemożliwe, żeby z dnia na dzień tak nagle skakały ceny biletów" - komentowała propozycję krakowskich urzędników o podwyższeniu ceny za bilety krakowskiego MPK europosłanka Róża Thun - gość porannego wydania Co niesie dzień. Jej zdaniem przerzucanie kosztów transportu na pasażerów to ogromny błąd. "W innych miastach urzędnicy szukają rozwiązań jak nie podnosić cen, starają się dopłacać jeszcze do MPK. Tutaj, w naszym mieście nie widzę takich poszukiwań"- komentowała Thun.

Zdaniem europosłanki zamiast myśleć o oszczędzaniu należy skupić się na szukaniu źródeł, skąd można czerpać pieniądze. W tej sprawie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski i większościowa partia w krakowskiej radzie miasta - Platforma Obywatelska podpiszą porozumienie na początku listopada. Będą wspólnie działać na rzecz zdobyci pieniędzy unijnych po 2014 roku.

Zdaniem Thun, najważniejszym problemem z jakim trzeba się będzie wspólnie zmierzyć jest zadłużenie Krakowa . Tu zdaniem porannego gościa Radia Kraków trzeba szukać rozwiązań niesztampowych a propozycje konsultować z mieszkańcami. Konsultacje powinny odbyć się również w sprawie podwyżki cen biletów i organizacji komunikacji w mieście. Według europosłanki Kraków nie wykorzystuje też swojego potencjału jako miasta kultury i turystyki kulturalnej.


Zapis rozmowy z porannym gościem Radia Kraków:

Jacek Bańka: Dał się pani we znaki ten pierwszy atak zimy?

Róża Thun, posłanka do Parlamentu Europejskiego: Ja zawsze wyruszam w drogę z taką podręczną walizeczką. Byłam w Strasburgu, Brukseli, teraz w Krakowie, po drodze zahaczyłam o Warszawę i cały czas jestem z tym samym bagażem, więc przygotowałam się tak sprytnie, że gdyby coś się działo, żebym miała co na siebie założyć. Wczoraj wieczorem byłam jeszcze w Kielcach i tam było tak bardzo zimno, że aż miałam do nich pretensje, że nie przygotowali jakoś lepiej tej pogody na Wszystkich Świętych.

Kiedy pani słyszy narzekanie, że mamy około zera, że popadało trochę śniegu, prawdziwa katastrofa, a z drugiej strony słyszy głosy o Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Krakowie, to nie wydaje się pani, że do konkurentów, na przykład Oslo, jeszcze nam trochę daleko?

- Dobrze, że mamy takie ambicje. Jak zaczęliśmy mówić o Euro 2012 to tak samo niektórzy pukali się w głowę, że nam odbiło, że nie mamy stadionów, dróg, dworców kolejowych ani służb wyszkolonych we właściwy sposób, a okazało się, że w każdym Warsie obsługa potrafi mówić po angielsku i wszyscy, którzy wyjechali byli zachwyceni, chociaż na pewno były też jakieś błędy.

- Nie jestem na 100 proc. pewna, że to jest realne, żebyśmy mieli Igrzyska Zimowe, bo przecież do Zakopanego bardzo trudno jest dojechać, gór mamy mało, pewnie trzeba będzie rozmawiać ze Słowakami, ale sam fakt, że myślimy w takich kategoriach, że czujemy, że sobie poradzimy pokazuje, że jesteśmy ludźmi działającymi z rozmachem, że mamy dalekosiężne plany, że mamy ambicje, że wierzymy w siebie. I to chyba dobrze. Muszę przyznać, że gdyby jeszcze kilkanaście lat temu ktoś mi powiedział, że będziemy w takiej sytuacji ekonomicznej i politycznej w Europie, w takiej silnej sytuacji politycznej w Europie, że będziemy mieć taką infrastrukturę, to bardzo bym się dziwiła takim dalekosiężnym planom, a jednak dużo zrealizowaliśmy.

O tych dalekosiężnych planach, o Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2022 roku wspólnie, jednym już głosem, mają mówić prezydent Jacek Majchrowski i krakowska Platforma Obywatelska, bowiem Platforma podpisze porozumienie z prezydentem Majchrowskim. Te trzy najważniejsze sprawy, od których powinno się rozpocząć współrządzenie, według Pani, to co?

- Zobaczymy jak to się będzie układało, ale wydaje mi się, że mamy właściwie jedną najważniejszą sprawę i to jest zadłużenie Krakowa. Z zadłużenia Krakowa musimy wychodzić metodami bardziej nowoczesnymi i poszukiwać rozwiązać niesztampowych. Finansowanie poszczególnych planów miejskich powinno się odbywać inaczej niż do tej pory. Nie mieliśmy jeszcze takich praktyk jak, na przykład, partnerstwo publiczo-prywatne, jak poszukiwanie nowych źródeł dochodów. Kiedy mówimy o tramwajach czy o podwyżce cen biletów komunikacji miejskiej, nie mamy właściwie konsultacji ze społeczeństwem, poszukiwania dobrych rozwiązań z organizacjami pozarządowymi, z przedsiębiorstwami. My musimy w Krakowie poczuć, że szukamy wspólnie najlepszych rozwiązań. Tego dotychczas było bardzo mało. Zadłużenie rośnie, kultura ucieka do Warszawy, co jest bardzo niepokojące. Kraków powinien być europejskim miastem kultury, do którego wszyscy zjeżdżają się na najważniejsze wydarzenia i trochę tej kultury tutaj jest.

Jest jej dużo, Pani Poseł.

- Mogłoby być o wiele więcej. Chciałabym, żeby Kraków był przede wszytkim miastem turystyki kulturowej. Sama otwarłam wczoraj przepiękną wystawę młodej artystki, pani Rościszewskiej, w moim własnym biurze, i takich małych imprez odbywa się w Krakowie bardzo dużo, ale Kraków ma potencjał, który jest niewykorzystany, a jak wiadomo, kultura pociąga za sobą pieniądze.

Zanotowałem te trzy najważniejsze sprawy, czyli zadłużenie, szeroko rozumiane konsultacje społeczne i turystyka kulturalna. Wspomniała Pani o proponowanych cenach biletów MPK. Za kilkanaście minut rozstrzygniemy plebiscyt na wyczyn i blamaż tygodnia, te proponowane ceny biletów prowadzą wśród słuchaczy Radia Kraków. Pani się z tym zgadza? To blamaż?

- Najłatwiej jest sięgnąć do kieszeni tego studenta, który jeździ tramwajem po Krakowie, to jest najłatwiejsze rozwiązanie. Wydaje mi się to też niemożliwe, żeby z dnia na dzień skakały ceny biletów. Mówi się, że komunikacja w Krakowie jest dobra i zachęca się ludzi do korzystania z niej i zostawiania samochodów. Nie mamy jeszcze zrobionej obwodnicy i potrzebujemy tutaj dużo inwestycji a z drugiej strony ciachamy ich po kieszeni, tak, że oni nie będą wsiadać do komunikacji i nie rozwiążemy problemu z korkami. To jest ogromny błąd. Tutaj rzeczywiście trzeba szukać jakiś rozwiązań, we wszystkich miastach są jakieś praktyki, które pozwalają administracji nie podnosić cen gwałtownie, z dnia na dzień i zachęcać do używania komunikacji miejskiej czy nawet znajdować pieniądze na dopłaty. Nie widzę tutaj takiego poszukiwania.

Jestem przekonany, że krakowianie chcą korzystać z transportu publicznego, ale z drugiej strony dostają proponowaną podwyżkę cen biletów MPK. Gdzie szukać oszczędności?

- Ta podwyżka cen na pewno nie zachęca do jeżdżenia komunikacją miejską. Myślę, że potrzebujemy takiego nowego otwarcia, żeby usiąść i zobaczyć, nie tylko gdzie szukać oszczędności, ale skąd można czerpać więcej pieniędzy, co zrobić, żeby przychodziło więcej zamożnych inwestorów i inwestowało w Krakowie. Kraków jest niewystarczająco otwarty na inwestorów. Niewystarczająco zaprasza, zachęca. Ciągle jest ich za mało. Kraków jest miastem o kolosalnym potencjale, ciągle jeszcze niewykorzystanym.

Krakowska Platforma i prezydent Majchrowski mają wspólnie działać na rzecz pieniędzy unijnych po 2014 roku. Wierzy Pani, że uda się wywalczyć trzysta miliardów z budżetu unijnego?

- Staram się mniej używać języka walki, kiedy mówimy o budżecie, bo zauważmy, że to my, Polacy, jesteśmy odpowiedzialni za ten budżet. Komisarz, Janusz Lewandowski, który odpowiada za budżet całej Unii Europejskiej jest Polakiem, a my jesteśmy szóstym krajem, co do wielkości w Unii. Współrządzimy Unią Europejską, współodpowiadamy za budżet, który będzie dobry dla wszystkich, a czas jest bardzo trudny, bo funduszy jest mniej. Mniej pieniędzy spływa do budżetów krajowych i do kasy unijnej, a musimy je tak podzielić, żeby dało się utrzymać spójność struktury dopłaty do rolnictwa na właściwym poziomie. To są bardzo trudne negocjacje, bardzo dużo rozmów i tłumaczeń, dlaczego pieniądze inwestowane w Polsce wracają z nawiązką. Warto inwestować w Polskę. Im lepiej funkcjonują nasze miasta, im lepiej wykorzystujemy fundusze strukturalne, im lepiej negocjujemy i prowadzimy naszą politykę na poziomie wspólnotowym, to znaczy, im lepiej udowadniamy, że jesteśmy krajem zaangażowanym w tematy europejskie, tym łatwiej jest negocjować na wszystkich poziomach, i naszym ministrom i komisarzowi i nam, parlamentarzystom. Trzymamy się tego, żeby uzyskać przynajmniej 300 miliardów złotych z różnych funduszy europejskich. Myślę, że są znaczne szanse na to. Ta kwota uplasuje się gdzieś w tej okolicy, mimo niezwykle trudnej sytuacji.

A skoro mówi się o ewentualnym vecie Brytyjczyków, żeby to było mniej niż trzysta miliardów, w takiej sytuacji nasze veto byłoby dobrym rozwiązaniem?

- Nie, veto w ogóle nie jest dobrym rozwiązaniem. Dziwię się, że Polacy w ogóle potrafią mówić z jakąkolwiek sympatią, przecież wiemy do czego liberum veto doprowadziło w Polsce i myślałam, że powinniśmy być w Unii Europejskiej krajem, który jest przeciwko veto, a raczej za mocniejszym budowaniem wspólnoty i głosowaniem wspólnym, ze względu na nasze bogate doświadczenia historyczne w tym temacie. Veto nie jest dobrym rozwiązaniem. Dobrym rozwiązaniem jest przymuszenie Camerona, przymuszenie konserwatystów, żeby nie niszczyli Unii Europejskiej. W ławach konserwatystów zasiada PiS i PJN, dziwię się, jak można być w takiej grupie politycznej, która rozbija budżet europejski. To jest dla nas sprawa życia i śmierci, musimy budować coraz mocniejszy budżet, ale dla konserwatystów silna Unia Europejska nie jest ciekawa. Konserwatyści chcą unii, w której dogaduje się 27 państw, osobno między sobą, a to co jest najbardziej potrzebne, to jest wspólne zarządzanie wspólnymi pieniędzmi, bo wtedy mamy szanse na te 300 miliardów.

Na koniec, Pani Poseł, jako, że jest Pani drugą, po Hercie Muller, noblistką, z którą rozmawiam, pyta Pani samą siebie, za co dostała Nobla?

- Uważam, że Pan dostał tego Nobla, ja też, oczywiście, i wszyscy, którzy nas słuchają i dla których ważne jest, żebyśmy brali udział w tym ogromnym projekcie pokojowym. Nie boję się tu wielkich słów, uważam, że UE jest najwspanialszym projektem pokojowym, jaki kiedykolwiek powstał i funkcjonuje, przy wszystkich swoich słabościach. Powinniśmy to doceniać. Nie dostaliśmy, wszyscy razem, tej nagrody dla śmiechu, tylko dlatego, żeby poważnie się zastanowić nad tym, jak uczestniczymy w tym wielkim projekcie pokojowym. Pieniądze są w nim tylko instrumentem i dlatego Camerona trzeba zmusić, żeby nie psuł Unii Europejskiej, albo niech stąd wychodzi.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię