Krakowski zespół w tym roku wywalczył zaledwie jeden punkt i jest bardzo poważnie zagrożony spadkiem do 1. ligi. Fatalne nastroje w obozie "Białej Gwiazdy" pogłębiła jeszcze wtorkowa porażka po rzutach karnych w ćwierćfinale Pucharu Polski z Olimpią Grudziądz.
"To co się wydarzyło w Grudziądzu, to dla klubu, dla drużyny, dla sztabu było blamażem" – nie przebierał w słowach Brzęczek.
Po meczu z Olimpią wiślacy nie wrócili do Krakowa, ale trenowali w miejscowości Tleń pod Grudziądzem. Był tam czas, aby popracować nie tylko nad formą, ale też nad poprawą morale zawodników.
"Mieliśmy rozmowy w grupach, były też indywidualne. Nie jestem do końca zadowolony z kondycji fizycznej piłkarzy. Nie jest to to, czego oczekuję i czego potrzebujemy do naszej gry. Musimy teraz wszystko robić z rozwagą. Wielu zawodników przebiegło w Grudziądzu ponad 14 kilometrów. Ta grupa miała mniejsze obciążenia. Ci, którzy nie grali, mieli większe. Ostatnie dni poświęciliśmy na taktykę i analizę zachowania na boisku. Tracone bramki są z jednej strony wynikiem błędów indywidualnych, ale z drugiej braku komunikacji na boisku" – stwierdził Brzęczek, który wciąż wierzy, że jego misja uratowania Wisły przed spadkiem zakończy się powodzeniem.
"Przychodząc tutaj, wiedziałem jaka jest sytuacja. W meczach, które rozegraliśmy wiele rzeczy zostało poprawionych zgodnie z moją filozofią. Oczywiście, jeśli nie będziemy zdobywać bramek, to trudno myśleć o punktach. Jestem jednak przekonany, że to w końcu nastąpi. Tak jak jestem przekonany, że Wisła się utrzyma. Drużyna piłkarska to codziennie coś nowego. Nowe zachowania zawodników. Od poniedziałku jesteśmy cały czas razem, więc mogę zaobserwować pewne sprawy. Jednego natomiast na pewno tej grupie ludzi nie zarzucę - braku chęci do pracy, braku zaangażowania i braku chęci rozwoju. To jest dla mnie największy pozytywny aspekt jeśli chodzi o tę drużynę i na tym opieram mój optymizm w kwestii pozostania w ekstraklasie" – wyjawił.
W ostatnim dniu okna transferowego Wisła pozyskała dwóch nowych graczy – pomocnika Marko Poletanovica z Rakowa Częstochowa i napastnika Elvisa Manu z Łudogorca Razgrad. O ile Serb jest według Brzęczka gotowy do gry, to Holender nie znajduje się w optymalnej dyspozycji fizycznej.
Trener "Białej Gwiazdy" potwierdził, że być może do zespołu dołączy jeszcze turecki napastnik Adem Buyuk, który po rozwiązaniu kontraktu z Yeni Malatyasporem jest wolnym zawodnikiem.
Brzęczek odniósł się także do sytuacji Felico Brown Forbesa. Napastnik Wisły miał zostać sprzedany do jednego z chińskich klubów i od początku sezonu nie trenował z zespołem. Formalności transferowe przeciągają się jednak i zapadła decyzja, że Kostarykanin ma wznowić treningi. Tymczasem po jednych zajęciach Brown-Forbes poinformował klub, że jest chory.
"Jestem coraz bardziej sfrustrowany i rozczarowany jego postępowaniem. Nie chcę teraz tego komentować. Jest to jednak dla mnie trudna sytuacja i pokazuje na kogo możemy liczyć, a na kogo nie. Jeśli chodzi o ten temat, to na razie chciałbym zakończyć. Teraz najważniejsze jest sobotnie spotkanie, a po nim trzeba będzie podjąć jakiś konkretny, drastyczny ruch w sprawie" – podsumował.
Sobotni mecz Lechii z Wisłą rozpocznie się w Gdańsku o godzinie 20.00. W poprzednim spotkaniu tych drużyn w Krakowie padł remis 2:2.