Plan obejmuje tereny przemysłowe Rybitw i Płaszowa we wschodniej części miasta. Jeśli zostanie przyjęty, dopuści tam zabudowę wielopiętrową: mieszkaniową i biurową. Działki z przeznaczeniem przemysłowym zamienią się natomiast w usługowe. Tereny przeznaczone w nowym planie na parki i drogi kolidują z istniejącymi obecnie halami magazynowymi i produkcyjnymi.
- Problemy dotyczą kilkudziesięciu firm. Ja jestem pracownikiem Kolejowych Zakładów Nawierzchniowych Bieżanów. Planista nie zauważył takiej firmy, przygotowując plan. Przez środek naszej hali przebiega droga, bocznicę przecina dwupasmówka z tramwajem. W okolicach jest też duże rondo, które dezintegruje cały układ drogowy - mówi Remigiusz Tytuła z Fundacji "Klaster Rybitwy", zrzeszającej zagrożonych przedsiębiorców.
Zakłady w tym miejscu działają od 1946 roku. Takie tereny, na podstawie przygotowywanego planu zagospodarowania, będą mogły być wywłaszczane. Kolejne problemy wynikające z planu to zablokowanie planowanych inwestycji, problemy z uzyskaniem gwarancji i kredytów inwestycyjnych, konieczność kosztownego, a czasem niemożliwego przeniesienia firm.
Problemy dotyczą kilkudziesięciu firm. Potencjał Rybitw oceniany jest na 10 miliardów złotych przychodów ze sprzedaży, ponad 10 tysięcy osób zatrudnionych i setki milionów płaconych podatków.
Radny Grzegorz Stawowy współorganizator spotkania z przedsiębiorcami przyznaje, że wskazane problemy rzeczywiście mogą wystąpić i nie jest to "bicie piany" garstki niezadowolonych, bo przedsiębiorcy nie będą w stanie funkcjonować. "Jeśli ktoś ma pecha i jego firma znajduje się na skrzyżowaniu projektowanych ulic lub nowej linii tramwajowej, a miasto będzie chciało realizować inwestycje, będzie musiało wywłaszczać".
Plan w ręce radnych miejskich trafi za kilka tygodni. Przedsiębiorcy liczą na to, że radni staną po ich stronie i nie poprą planu. Tymczasem Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta do spraw Zrównoważonego Rozwoju tłumaczy, że plan zagospodarowania jest potrzebny, Kraków musi się rozwijać i nikt nie wyprasza przedsiębiorców z zajmowanych terenów, a powstanie "Nowego Miasta" to kwestia kilkudziesięciu lat. "Miasto jest otwarte na wprowadzenie pewnych poprawek, ale nie takich, które rozbijają całe założenie, bo trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - jakiego Krakowa chcemy za 20 lat. Czy Kraków ma mieć szanse na dynamiczny rozwój, alternatywy do pozostania młodych ludzi, którzy będą mogli kupić mieszkania, dostaną ofertę po skończeniu studiów, czy będzie miastem, które nie kreując nowej przestrzeni inwestycyjnej, stanie się miastem zamykającym" - mówi. Jak dodaje, plan nie wyklucza działalności przemysłowej, ale rzeczywiście nie pozwala na rozbudowę przedsiębiorstw. Alternatywą ma być strefa aktywności gospodarczej wzdłuż ulicy Igołomskiej.