Projekt zakłada, że za dwa lata Strefą Czystego Transportu zostanie objęty cały teren Krakowa. Protestujący, którzy manifestowali przed Urzędem Miasta Krakowa, podkreślali, że wprowadzenie strefy byłoby zamachem na wolność mieszkańców.
Zwracali też uwagę, że ich zdaniem samochody elektryczne mają niewiele wspólnego z ekologią:
Nikt głośno nie powie, ile kosztuje wyprodukowanie baterii do auta elektrycznego i ile zanieczyszczeń powoduje sama jej produkcja.
Protestujący dodają, że jako mieszkańcy to oni reprezentują miasto i stanowczo sprzeciwiają się wprowadzeniu Strefy Czystego Transportu.
Jak mówią krakowscy radni - Grzegorz Stawowy i Michał Drewnicki, nie ma możliwości, żeby strefa nie powstała, natomiast można dyskutować o jej ostatecznym kształcie: