W piśmie przesłanym do naszego reportera zaznaczono też, że pojawienie się kładki może negatywnie oddziaływać na autentyczność miejsca, w tym na panoramę, a realizacja inwestycji skutkować może wykreśleniem historycznego centrum Krakowa z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Decyzja prezydenta Krakowa - jak czytamy w przesłanym oświadczeniu prokuratury - została również wydana z pominięciem rzeczywistej skali szkód w zieleni, a także bez ustalenia negatywnego wpływu inwestycji na populację nietoperzy zamieszkujących centrum Krakowa.
Sprawa trafiła do wojewody małopolskiego
Pod koniec lipca pismo zawierające sprzeciw prokuratury wobec pozwolenia na budowę kładki łączącej Kazimierz z Ludwinowem trafił do krakowskiego magistratu oraz na biurko wojewody małopolskiego, który ma 30 dni na to aby ustosunkować się do zawartej w nim argumentacji.
Miasto zapewnia, że kładka jest budowana zgodnie z prawem
Przedstawiciele Zarządu Inwestycji Miejskich zapewniają, że do pozwolenia na budowę kładki w ustawowym terminie nie zgłoszono sprzeciwu, dlatego dokument uprawomocnił się, a to oznacza, że prace prowadzone są zgodnie z prawem.
W rozmowie z Radiem Kraków Jan Machowski z ZIM zapewniał również, że projekt kładki zmieniono w taki sposób aby dostosować go do wymogów UNESCO, z kolei w czasie prowadzonych prac wycięto jedynie dwa drzewa, które kolidowały z tą inwestycją. Zapewniał również, że kładka nie zagraża siedliskom nietoperzy, na które wskazywali ekolodzy, bo z opinii zamówionych przez miejską jednostkę wynika, że zwierzęta nie bytują w tamtym miejscu.
Budowa kładki od początku wzbudzała kontrowersje
Zamierzeniu od początku towarzyszyły liczne protesty i skargi mieszkańców. Jak mówi Katarzyna Pilitowska z inicjatywy "Bulwar to my", mieszkańcy Kazimierza boją się tłumów i hałasu w tej okolicy. Bulwar Inflancki jest dla nich ważnym miejscem. Koszt budowy kładki wyniesie ponad 113 milionów złotych, co również spotkało się z krytyką mieszkańców i aktywistów.