Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z dziennikarzami zwracał uwagę, że tym razem rocznica katastrofy smoleńskiej przypada w szczególny dzień, bo jest to Wielki Piątek, gdy nie odprawia się mszy świętej. Jak dodał, jest też czas pandemii, z którą wiążące się ograniczenia praktycznie uniemożliwiają przeprowadzenie uroczystości, związanych z upamiętnieniem katastrofy smoleńskiej i oddaniem hołdu tym, którzy wtedy zginęli.
"Jestem tutaj, bo uważałem, że jako ten, który pracował przy boku prezydenta Rzeczpospolitej, pana profesora Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki, a także, a może przede wszystkim, jako prezydent RP, powinienem oddać hołd prezydentowi, który zginął na służbie ojczyzny i jego małżonce. A także symbolicznie wszystkim tym, którzy zginęli" - podkreślił Duda.
"Mam nadzieję, że wszyscy w szczególności dzisiaj, będą pamiętali o tamtym dniu" - zaznaczył prezydent. Jak dodał, ci, którzy czują potrzebę, mogą pomodlić się za ofiary katastrofy, a Wielki Piątek to dobra okazja, by to zrobić i okazja, by wspomnieć ich "oddanie ojczyźnie".
"Bo nie mam żadnej wątpliwości, że wszyscy, którzy wtedy razem z prezydentem i jego małżonką polecieli do Smoleńska, polecieli tam z potrzeby serca, polecieli, bo byli wielkimi polskimi patriotami. Chcieli oddać hołd polskim oficerom bestialsko pomordowanym przez Sowietów w Katyniu. Choć dla nas to jest wielki symbol, przecież nie wiedzieli, że to jest ich ostatnia droga w służbie ojczyzny. Cześć ich pamięci" - oświadczył Duda.