Wraz z nadejściem smogu, z krakowskich sklepów zaczynały masowo znikać maski antysmogowe. 

"Moja maska kosztowała ok. 130 złotych. Zdałam sobie sprawę, że jeżeli zamierzam w Krakowie mieszkać dłużej niż na okres studiów, muszę zainwestować w zdrowie" - mówi reporterce Radia Kraków jedna ze studentek. 

Tymczasem Grzegorz Piątkowski z partii Polska Razem Zjednoczona Prawica uważa, że za maski antysmogowe mieszkańców powinien zapłacić... prezydent Krakowa - Jacek Majchrowski. 

"Składamy do prezydenta Majchrowskiego wniosek, aby zwrócił pieniądze za maseczkę. Wszystkie działania, jakie był łaskaw podjąć przez ostatnich 15 lat, skończyły się tym, że w styczniu nie można było tu oddychać. A najlepiej było stąd wyjechać" - tłumaczył Piątkowski. 

Maciej Grzyb z Biura Prasowego Urzędu Miasta zapewnia, że problem nie jest ignorowany przez prezydenta. "Państwo, którzy przyszli do urzędu nie odkryli nam Ameryki tym, że smog jest w Krakowie. Być może sami dopiero teraz o tym się dowiedzieli. Natomiast miasto Kraków od wielu lat wiele robi, by ograniczyć smog i polepszyć jakość powietrza. Traktujemy złożenie tego wniosku trochę jak happening polityczny. Oczywiście wniosek zostanie rozpatrzony i będzie udzielona odpowiedź" - ocenia Maciej Grzyb. 

Na odpowiedź Urząd Miasta Krakowa ma 30 dni. 

Jak dodaje Maciej Grzyb, na efekty walki ze smogiem trzeba będzie poczekać jeszcze kilka lat, ale rozwiązania z Krakowa i Małopolski nierzadko powielane są już w innych miastach. 

 

 

(Katarzyna Maciejczyk/ew)