Autorem piosenki „Czarny chleb i czarna kawa” jest Jurek Filas, który jako dziewiętnastolatek odsiedział w areszcie w Podgórzu 72 dni za śpiewanie protest songów pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Krakowie. W areszcie przy ulicy Czarnieckiego był od kwietnia do czerwca 1974.
- Było nas tam około trzydziestu – wspomina Jurek Filas – Zabrakło dla mnie łóżka, więc spałem na materacu nabijanym słomą. Warunki w sumie mi nie przeszkadzały, problemem było to, że klawisze zabrali mi moje utwory. To mnie zabolało, dlatego rzuciłem się na klawisza i powiedziałem: Oddaj to, człowieku, to nie twoje, ale moje. Nie wolno ci kraść mojej twórczości. Klawisz się zaśmiał, a potem wziął mnie do swojej kanciapy i tam z drugim klawiszem tak mnie pobili, że straciłem świadomość. Nieprzytomnego wrzucili mnie do celi.
Jak zabrali mi moje utwory, to zawalił mi się świat. Tak się przejąłem, że postanowiłem, że nie chcę żyć w takim kraju, w takiej rzeczywistości. Wziąłem od kolegi przeszmuglowaną żyletkę i gdy wszyscy już spali, podciąłem sobie żyły i byłem pewien, że umrę. Ale rano się budzę, materac zakrwawiony, a ja żyję. Stwierdziłem, że widocznie Bóg chciał, żebym żył. I właśnie wtedy stworzyłem piosenkę „Czarny chleb i czarna kawa”.
A jeśli chodzi o moich kolegów z celi, Mirek miał ksywę „Ślepy”. On mieszkał wtedy w Nowej Hucie na osiedlu Na Skarpie. Pamiętam go dobrze, bo po wyjściu z więzienia kilka razy się z nim spotkałem w ówczesnym Barze Pod Zegarem w Hucie. Pamiętam też Janusza z Nowego Dworu Mazowieckiego, to był wysoki chłopak, starszy ode mnie o 3-5 lat. Bardzo charyzmatyczna osobowość. Pamiętam też człowieka z okolić Oświęcimia, który miał ksywę „Śpiący”, on był szefem grypsujących. Mnie, dziewiętnastolatka, uczył grypsowania.
O powstaniu piosenki zostanie nakręcony film dokumentalny, dlatego poszukiwani są współwięźniowie Jurka Filasa, którzy zgodziliby się podzielić wspomnieniami.
Katarzyna Maciejczyk/wm