Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Poseł R. Terlecki: Wymiar sprawiedliwości wymaga reform

  • Kraków
  • date_range Środa, 2013.06.26 07:10 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 05:06 )
Sądownictwo i prokuraturę należy reformować, jednak likwidacja sądów rejonowych w małych miejscowościach nie było dobrym pomysłem - komentował w Radiu Kraków poseł PiS Ryszard Terlecki.

archiwum RK


Jego zdaniem likwidacja kolejnych instytucji i urzędów sprawia, że tzw. Polska powiatowa staje się pustynią. Bronisław Komorowski chce, aby z 97 sądów rejonowych przekształconych w oddziały zamiejscowe większych placówek, 27 stało się ponownie rejonowymi. Decydowała by o tym liczba rozpatrywanych spraw i liczba mieszkańców gmin. Zdaniem posła Terleckiego reforma przeprowadzona przez byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina była krzywdząca.

W Małopolsce reforma Jarosława Gowin objęła cztery sądy rejonowe : W Suchej Beskidzkiej, Miechowie, Muszynie i Dąbrowie Tarnowskiej. Na prezydenckiej liście sądów, które miałyby zostać przywrócone nie ma żadnego z nich.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Ryszardem Terleckim, posłem PiS:

Jak pan ocenia propozycję prezydenta Komorowskiego by z 79 przekształconych sądów, 27 ponownie stało się sądami rejonowymi?

- To jest z pewnością krok w dobrą stronę, ale generalnie jesteśmy przeciw. Uważamy, że wyymiar sprawiedliwości wymaga generalnej reformy. To co się wyprawia w sądach i prokuraturze to często bulwersuje. Z drugiej strony jest to pozbawianie Polski powiatowej kolejnej instytucji, która jest likwidowania. Tu poczta, tam stacja kolejowa, sąd. Robi się pustynia kulturowa na dużych obszarach. Temu trzeba przeciwdziałać. Ten pomysł ministra Gowina jest jednak szkodliwy.



Mimo że wśród tych 27 sądów nie ma Małopolskich. Być może kryteria zaproponowane przez prezydenta są właściwe. Chodzi o liczbę spraw i liczbę mieszkańców gminy.

- Temu się trzeba przyjrzeć jak to będzie działać. Nie dziś, ale za rok czy dwa. Generalnie jesteśmy za tym, żeby tych zmian nie zaczynać od likwidacji małych sądów.

Myśli pan, że PO poświęci zadłużonego koalicjanta i faktycznie będzie chciała przeforsować ustawę o zlikwidowaniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?

- PO bardzo się podłożyła tymi wydatkami na cygara czy nocne kluby.

PiS też, to nie tylko Platforma.

- Zupełnie inna sprawą jest ochrona dla prezesa, kiedy ginie pracownik naszego biura w Łodzi. Tamten człowiek krzyczał, że chce zabić prezesa. Inną sprawą są sukienki dla małżonki premiera. PO chce wyjść z tego kłopotu.

Tygodnik Newsweek też pisze o dziwnych spółkach, na konta których PiS przelewał pieniądze.

- Żeby wyjść z tego kłopotu wyszedł pomysł, żeby ograniczać fundusze na demokracje. Ona kosztuje i trzeba się z tym pogodzić. Minister nie może jeździć na rowerze, chyba że się uprze. Również partie, które są niezbędnym elementem demokracji, muszą skądś brać pieniądze. Generalnie w całej Europie sprawdza się pomysł pieniędzy budżetowych w zależności od ilości głosów.

W USA jest inaczej.

- Tak, ale przechodzenie teraz na system ukraiński czy białoruski, gdzie partie są finansowane z dotacji jest bezsensem. PO o tym wie, ale chce przykryć niekorzystne wrażenie jakie zrobiła ta afera.

PiS miałby problem ze sfinansowaniem 4 kampanii wyborczych, gdyby nie było dofinansowania z budżetu?

- Trzeba by dużo mniej pieniędzy przeznaczyć na tę kampanię. Z jednej strony można powiedzieć, że społeczeństwo na tym nie ucierpi. Trzeba jeszcze pamiętać, że Platforma ma ogromne pieniądze na to, żeby je w kampanii użyć. Opozycja powinna mieć możliwość konkurowania w kampanii.

Brał pan udział w protestach przed krakowskim magistratem, kiedy Anna Okońska – Walkowicz chciała reformować oświatę. Myśli pan, że wróci pan przed magistrat w ciągu najbliższego roku?

- Mam nadzieję, że nie. Pani Okońska miała ten kłopot, że była osobą, która wywoływała niepotrzebne niepokoje. Rzucano pomysł likwidacji 20-30 placówek a ostatecznie likwidowano parę. Po co te całe awantury? Trzeba szukać oszczędności, ale oszczędności, które znalazła była wiceprezydent są tak skromne, że nie zrekompensują tych awantur. To co po niej zostaje to niestety złe efekty pracy, na przykład likwidacja stołówek. To odbija się na dzieciach z uboższych rodzin.

Wydaje mi się, że wszystkim będzie zależało na zachowaniu status quo. PO, żeby nie podejmować niepopularnych decyzji, PiS, ponieważ zawsze był przeciwny tym zmianom. Nie jest to szkodliwe dla naszej edukacji? Poznajemy wyniki testów gimnazjalnych i okazuje się, że gimnazja niepubliczne wypadają lepiej niż publiczne. Słyszymy także, że jest to również sprawa obowiązującej karty nauczyciela.

- Gimnazja niepubliczne wypadają lepiej, ponieważ mają więcej pieniędzy. Czy należy cieszyć się z tego, że dzieci z bogatszych rodzin mają lepsze warunki startu edukacyjnego niż inne dzieci? Nie należy się cieszyć. Gimnazja publiczne powinny być tak samo dobre jak niepubliczne.

To nie jest sprawa karty nauczyciela?

- Karta nauczyciela jest zabezpieczeniem dla zawodu, który wymaga prestiżu i specjalnego traktowania. Niestety tak nie jest od dłuższego czasu. Żeby przywrócić znaczenie temu zawodowi, nie można zaczynać od pogarszania sytuacji nauczycieli.

Jednak czytamy, ze średnio w Polsce nauczyciel pracuje rocznie 618 godzin a w Europie 790, natomiast w USA ponad 1000.

- Dużo w tym demagogii. Nauczyciel w innych krajach siedzi w szkole gdzie ma gabinet i poprawia zadania, przygotowuje się do lekcji. Te godziny, które tam spędza są wliczane w etat. Polski nauczyciel gnieździ się w pokoju nauczycielskim i żeby cokolwiek zrobić, musi to robić w domu. Tych godzin nikt nie liczy. To jest zawracanie głowy, że nauczyciel w Niemczech pracuje więcej niż w Polsce. On po prostu ma lepsze warunki pracy w szkole.

To nie ulega wątpliwości. Tymczasem w Krakowie mamy głodowy strajk nauczycielek. Sprawy wewnętrzne dotyczące wyboru dyrektora, sprawy związkowe i na dokładkę zamieszanie wokół patrona szkoły, księdza Jancarza. Pan się interesuje tą sprawą?

- To miejsce, które się stało głośne. Tam się złożyły właściwie dwie rzeczy. Grupka paru nauczycielek, które dalej kontestują wybór dyrektora sprzed roku czy dwóch, przeprowadzony normalnie. Z drugiej strony niezrozumiała dla mnie awantura wokół patrona szkoły. Przypomnę, że ksiądz Jancarz był jednym z bohaterów naszej niepodległości. Część rodziców usiłuje przedstawić przypominanie tego patrona jako propagandę polityczną. Na czele tej grupki rodziców stoi funkcjonariusz policji. To kompromitacja dla policji. Funkcjonariusz nie powinien się wdawać w polityczne awantury. Teraz mamy hałas wokół tego, że trzy nauczycielki głodują w domu. W dodatku do tego sporu wciąga się dzieci. To skandaliczne. Organizuje się pikietę dzieci na ulicy. To wszystko powoduje, że trudno liczyć, że protestujące nauczycielki zyskają poparcie opinii publicznej.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy

Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na  Facebooku  oraz  Twitterze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię