Marcin Ż. bez pozwolenia dorabiał jako ochroniarz w klubach nocnych. Tam też nie zachowywał się jak "stróż prawa', a raczej jak stereotypowy "bramkarz", który bardziej nietrzeźwych klientów bił, a później zabierał im komórki i zawartość potrfela.
Gdyby tego było mało, Marcin Ż. do pracy w klubie nocnym przyjeżdżał radiowozem. Był też bardzo pomocny dla swoich kolegów ochroniarzy - przekazywał im wszystkie informacje z baz policyjnych, o które prosili, nie ważne, czy dotyczyły samochodów czy innych osób.
Marcin Ż. przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze 3 lat więzienia w zawieszeniu na 6 miesięcy. Oczywiście został też zwolniony z pracy.
Oprócz Marcina Ż. oskarżone zostały jeszcze dwie osoby, które wraz z nim miały kraść komórki czy korzystać z tajnych danych policyjnych. Oni do winy się nie przyznali, dlatego grozi im od 3 do 12 lat bezwzględnego wiezienia.
(Karol Surówka/ko)