Profesjonalnego centrum rehabilitacji najbardziej potrzebują duże zwierzęta, np. sarny i dziki. Choć od początku lutego interwencjami w kwestii dzikich zwierząt zajmują się dwie nowe firmy, to nie mają one zaplecza, by móc opiekować się zwierzętami w czasie ich rekonwalescencji. Najbliższa takie ośrodki są w Bielsku Białej i Mikołowie na Śląsku.
- Ośrodek rehabilitacji jest bardzo potrzebny, o czym wiemy z autopsji – mówią aktywiści Alicja Miodońska i Marcin Bzyk – Narażaliśmy nasze zdrowie ratując zwierzęta, narażaliśmy się na koszty jeżdżąc z nimi po całej Polsce. To są setki przypadków, a w Krakowie nie ma takiego miejsca, jak mają chociażby Łódź, Warszawa, Przemyśl czy Bielsko Biała.
- Mamy mnóstwo zgłoszeń w sprawie pomocy dzikim zwierzętom – mówi Joanna Repel z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami – W lecie mieliśmy przypadek, gdy potrącona sarna leżała jedenaście godzin w upale i potem musiała zostać uśpiona. Dlatego zależy nam na tym, żeby zwierzęta ratować, a nie usypiać.
- W ośrodku ranne i chore zwierzęta będą przechodzić rehabilitację - mówi radny Wojciech Krzystanek – A potem wrócą do miejsca naturalnego bytowania. Ośrodek będzie działał z udziałem miasta, bo musi być gospodarz reprezentujący mieszkańców. Oczywiście opieką fachową zajmą się profesjonaliści.
- To musi być duży teren oddalony od miejsca zamieszkań – mówi Łukasz Pawlik, zastępca dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie – Taki teren został wytypowany w rejonie lasu Bonarka i ulicy Swoszowickiej. Przygotowanie dokumentacji potrwa do półtora roku, budowa około roku. A więc minimalny czas powstania schroniska to trzy lata przy założeniu, że realizacja przebiegnie bez problemów.
Uchwała Rady Miasta Krakowa to pierwszy oficjalny krok w walce o miejsce dla dzikich zwierząt. Aktywiści zebrali dane z innych ośrodków w Polsce, jak powinno wyglądać takie centrum rehabilitacji. Urzędnicy zapowiadają, że z tych danych chętnie skorzystają.
Katarzyna Maciejczyk/wm